- Świat patrzy - powiedział Samih Szukri, minister spraw zagranicznych Egiptu i prezydent COP27, przed zawarciem umowy około 5.15 rano polskiego czasu. Jego słowa wywołały aplauz zmęczonych przeciągającym się maratonem negocjacyjnym delegatów.
Deklaracja końcowa ze szczytu mówi o „szybkiej” redukcji emisji gazów cieplarnianych i potwierdza cel ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5 st. C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej.
Powinniśmy byli zrobić znacznie więcej (...) Zbyt wiele stron nie jest dziś gotowych do poczynienia większych postępów w walce z kryzysem klimatycznym
Największym sukcesem szczytu może być utworzenie funduszu rekompensującego straty i szkody związane ze zmianą klimatu, na co od dawna naciskały kraje rozwijające się. Fundusz ma na celu wyrównanie szkód związanych z klimatem, na przykład z powodu ekstremalnych zjawisk pogodowych lub klęsk suszy, w krajach szczególnie nimi dotkniętych. Ograniczenie to było ważnym żądaniem UE i innych krajów uprzemysłowionych.
Eksperci zwracają jednak uwagę, że nadal pozostaje wiele pytań dotyczących systemu rekompensat, w tym tego, kto będzie do niego dopłacał, a kto będzie kwalifikował się do otrzymania pieniędzy. Ale przełomem było to, że finansowanie „strat i szkód” znalazło się w ogóle w agendzie rozmów w Szarm el-Szejk.