Reklama

Haszczyński: Niemiecki lęk przed „Allahu akbar”

Niemcy sprawiają wrażenie, jakby nie mogli uwierzyć, że dżihadyści jeszcze nie przeprowadzili w ich kraju zamachu.

Aktualizacja: 11.05.2016 06:35 Publikacja: 10.05.2016 19:05

Haszczyński: Niemiecki lęk przed „Allahu akbar”

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Reakcje na atak nożownika dużo mówią o stanie ducha niemieckiego społeczeństwa.

Wiele się zmieniło przez cztery miesiące. 1 stycznia media ogólnoniemieckie milczały na temat sylwestrowych wydarzeń w Kolonii. Doszło tam do seksataków młodych mężczyzn na kobiety. Molestowanie przedstawicielek słabszej płci wydaje się tematem wyjątkowo istotnym dla nowoczesnego społeczeństwa. Ale nie w zderzeniu z innym drażliwym tematem – imigrantów pochodzących ze świata muzułmańskiego.

Główne media milczały jeszcze parę dni, aż 4 stycznia władze telewizji publicznej ZDF przeprosiły za milczenie, które „było błędem". Po raz pierwszy świat usłyszał oskarżenia niemieckich mediów publicznych o cenzurę. Krytykowali też politycy, nawet z partii rządzących. Najdalej poszedł były szef MSW, bawarski chadek Hans-Peter Friedrich, mówiący o „kartelu milczenia" i „blokadzie informacji".

Teraz jest zupełnie inaczej. Nawet więcej – w sprawie informowania o przestępstwach, w których może się pojawić wątek imigracyjny czy muzułmański, wszystko wywróciło się do góry nogami. Od ataku nożownika w Grafing upłynęły zaledwie trzy godziny, a już w mediach ogólnoniemieckich pojawiła się informacja, że zadając ciosy swoim ofiarom, wykrzykiwał „Allahu akbar!" (Allah jest największy), co przeciętnemu odbiorcy na Zachodzie kojarzy się z dżihadystami, islamskimi terrorystami mordującymi niewiernych.

Dziennikarze dodawali zazwyczaj, że informacja o tym złowieszczym okrzyku jest niepotwierdzona. Ale kilka miesięcy temu baliby się podać tak szybko nawet potwierdzoną. Długą drogę przeszły media niemieckie od Kolonii. Długą drogę przeszło niemieckie społeczeństwo, które – jak pokazują badania wspomniane w tekście obok – jest zaskakująco negatywnie nastawione do imigrantów (a są nimi prawie wyłącznie muzułmanie). Reaguje na ich napływ z lękiem, coraz mniej skrywanym. Nie przekłada się to na wybory polityczne, partie popierające imigracyjną politykę Angeli Merkel nadal uzyskują zdecydowaną większość w sondażach.

Reklama
Reklama

To się może zmienić. Punktem przełomowym byłby zamach terrorystyczny. Niemcom całe szczęście udaje się go uniknąć. Ale sprawiają wrażenie, jakby się nie mogli nadziwić, że dżihadyści jeszcze nie zaatakowali, nie urządzili powtórki z Paryża czy Brukseli. Wszystko wskazuje na to, że nie mieli nic wspólnego z wczorajszym atakiem. Zamachowiec jest Niemcem niewywodzącym się ze środowisk imigracyjnych. Prawdopodobnie cierpi na zaburzenia psychiczne. Czy młodego Niemca z problemami zafascynował fundamentalizm? – to było niejasne. Policja i służby sprawdzają ten „muzułmański" wątek.

To będzie chyba ich stałe zajęcie. Można przypuszczać, że teraz przy każdej informacji o ataku na przechodniów czy gości restauracji wielu Niemców najpierw zada sobie pytanie: czy dżihadyści mają z tym coś wspólnego?

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1388
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama