Grupa Wyszehradzka okazała się tak ważnym graczem w rozgrywce o przyszłość Unii Europejskiej, że premier Grecji Aleksis Cipras postanowił odgrzać sojusz państw unijnych leżących nad Morzem Śródziemnym. – Nie możemy pozwolić, by Wyszehrad zdominował debatę – powiedział francuskiemu dziennikowi „Le Figaro" przed spotkaniem przywódców siedmiu krajów południa, które odbyło się w Atenach w zeszły piątek.
Do pierwszego starcia dotyczącego przyszłości UE w związku z opuszczaniem jej przez Wielką Brytanię dojdzie 16 września na spotkaniu unijnych przywódców w Bratysławie.
Blok tworzony przez Ciprasa ma do rozegrania dwie bitwy, jedną z niechętną dzieleniu się imigrantami Grupą Wyszehradzką, a drugą, ekonomiczną, ze stojącą na straży polityki oszczędności Angelą Merkel. Znaczenie tej drugiej bitwy premier Grecji określił tak: „Musimy wspólnie uzgodnić, czy jesteśmy Unią Europejską czy Unią Niemiecką".
Po ćwierćwieczu
Grupa Wyszehradzka istnieje już ponad 25 lat. Powstała w czasach Lecha Wałęsy, Vaclava Havla i Jozsefa Antalla, gdy Czesi i Słowacy mieli jeszcze wspólne państwo, dlatego nazywana była Trójkątem Wyszehradzkim. Teraz w skrócie nazwy grupy rzuca się w oczy czwórka: V4.
Grupa miała wspólny cel – wejście do najważniejszych organizacji świata zachodniego, Unii Europejskiej i NATO. Ale od początku niekoniecznie jeden pomysł na jego realizację. Przez wiele lat współpraca była luźna, choć spotkania przywódców i ministrów częste.