Według dotychczasowych planów rządu premier Theresa May zamierzała podjąć decyzję bez ponownego zwracania się do Izby Gmin i Izby Lordów, argumentując, że czerwcowe referendum ws. Brexitu i istniejące prerogatywy ministerialne stanowią wystarczającą podstawę do podjęcia działania.
W proteście wobec tego stanowiska grupa aktywistów wniosła sprawę do Wysokiego Trybunału, domagając się głosowania w parlamencie po przedstawieniu strategii negocjacyjnej rządu. Przekonywali, że jest to niezbędne dla dopełnienia konstytucjonalnego procesu wyjścia z Unii Europejskiej.
"Uznajemy, że rząd nie ma władzy, by zgodnie z artykułem 50. konstytucji UE opuścić unijne struktury" - powiedział prezes Trybunału w oświadczeniu.
Sędziowie wzięli pod uwagę sprzeciw obywateli wobec przegłosowania Brexitu. Rząd Wielkiej Brytanii od zawsze zabiegał o to, by nie musieć konsultować z parlamentem oficjalnej decyzji o uruchomieniu procedury wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Jednak przeciwnicy Brexitu argumentują, że prawa zawarte w European Communities Act z 1972 roku nie mogą zostać odebrane bez zgody parlamentu.
"Dzisiejsza decyzja dotyczy nas wszystkich - nie tylko mnie i mojego zespołu, ale Wielkiej Brytanii i przyszłości nas wszystkich. (...) Ta sprawa dotyczyła procesu, a nie polityki" - powiedziała Gina Miller, liderka aktywistów, którzy wnieśli sprawę do Trybunału.