Angela Merkel spędzi we wtorek w Warszawie 12 godzin. W tym czasie zamierza wyrobić sobie opinię na temat tego, czego należy oczekiwać od Polski w sprawie dla Niemiec obecnie najważniejszej, czyli przyszłości Unii Europejskiej.
Polska jest jedną z wielu stolic, które odwiedzi Merkel przed zapowiedzianym na koniec marca szczytem UE w 60. rocznicę traktatów rzymskich. Ma tam zostać przyjęta deklaracja określająca przyszłość ogarniętej kryzysami Wspólnoty.
Dla Warszawy wizyta pani kanclerz ma ważne symboliczne znaczenie jako świadectwo, że pomiędzy Niemcami a Polską nie ma poważnych problemów. Pojawiają się też głosy, że od dawna nie było tak sprzyjającej atmosfery dla Polski jak obecnie. Wynika to zarówno z sytuacji wewnętrznej w UE, jak i niepewności co do dalszych kroków nowej administracji USA.
– Spośród najważniejszych państwa UE jedynie Polska i Niemcy są państwami stabilnymi politycznie, co powinno sprzyjać nawiązaniu bliższej współpracy – przekonuje „Rzeczpospolitą" Ryszard Czarnecki (PiS), wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego. Przypomina, że we Francji trwa kampania wyborcza, która może się okazać zwycięska dla Marine Le Pen. Niewykluczone, że w zagrożonych kryzysem bankowym Włoszech dojdzie do przesilenia politycznego. Wielka Brytania jest już jedną nogą poza Unią, a mająca problemy z separatyzmem katalońskim Hiszpania dopiero zdołała wyłonić rząd po dwu wyborach. Na tym tle Polska umacnia swą pozycję, także jako ważny partner w kształtowaniu przyszłości Europy.
– W Berlinie wszyscy są tego świadomi i stąd usilne zabiegi Niemiec, aby w sprawach unijnych znaleźć wspólny język z Warszawą. Pani Merkel gotowa jest na określone kompromisy – mówi „Rzeczpospolitej" anonimowo źródło w kręgach dyplomatycznych Berlina. Jak podkreśla, świadomość nieodzowności współpracy z Polską jest od dawna obecna w niemieckich kołach rządowych i tym także tłumaczyć należy wstrzemięźliwość Berlina w krytyce działań rządu PiS w ostatnich miesiącach. W niemieckiej stolicy z zadowoleniem też przyjęto widoczne wyciszenie w Polsce krytyki Niemiec, hegemona narzucającego swe decyzje całej Unii.