Skandale uderzają w prezydenta Francji

Skandale podobne do tych, które utopiły Fillona i Le Pen, uderzają we współpracowników prezydenta.

Aktualizacja: 06.06.2017 22:25 Publikacja: 05.06.2017 19:28

Ponad połowa Francuzów uważa, że afera związana z ministrem Richardem Ferrandem kompromituje rząd.

Ponad połowa Francuzów uważa, że afera związana z ministrem Richardem Ferrandem kompromituje rząd.

Foto: AFP, Fred Tanneau

Emmanuel Macron szykuje się do mocnego uderzenia. W poniedziałek dziennik „Le Parisien" ujawnił założenia reformy rynku pracy, która ma uelastycznić jeden z najbardziej skostniałych kodeksów zatrudnienia na świecie. Na poziomie przedsiębiorstwa, a nie branż czy wręcz całej gospodarki, byłyby ustalane tak kluczowe parametry, jak czas pracy, wysokość pensji, zasady BHP. Projekt przewiduje także ustalenie górnego pułapu odpraw przy zwolnieniu pracowników bez „nadzwyczajnego powodu". Reforma, która ma być przyjęta w drodze rozporządzeń, zakłada także wzmocnienie roli rad pracowniczych, tak aby osłabić nacisk związków zawodowych na pracodawców.

Macron chce, aby Zgromadzenie Narodowe przyjęło nowe przepisy już w najbliższych tygodniach. Ale nawet, jeśli, jak przewidują sondaże, jego ruch La Republique en Marche (LRM, Wstawaj Republiko!) zdobędzie w wyborach 11 i 18 czerwca absolutną większość, zanosi się na ogromny opór społeczny, manifestacje, zapewne strajk generalny.

– Od wyborów prezydenckich En Marche! jest na fali, bo Francuzi kierują się legitymizmem, chcą dać głowie państwa, którą wybrali, parlamentarną większość. Tym bardziej, że pierwsze tygodnie Macrona, w szczególności na scenie międzynarodowej, wypadają dobrze. Ale to nie znaczy, że popierają reformy rynkowe. To byłoby grube przeszacowanie intencji wyborców – mówi „Rz" Edouard Lecerf, dyrektor instytutu badania opinii publicznej Kantar Public.

Sondaże dają En Marche! 31 proc. głosów, zdecydowanie więcej niż Frontowi Narodowemu i Republikanom (po 18 proc.) i radykalnie lewicowej Francji Niepokornej (11 proc.). Ale większościowa ordynacja wyborcza z dwoma turami powoduje, że ruch Macrona może liczyć na przytłaczającą większość w Zgromadzeniu Narodowym, sięgającą nawet 425 deputowanych w 577-osobowej izbie niższej parlamentu.

– Po wielu miesiącach kampanii, obawach przed zwycięstwem Le Pen, Francuzi oczekują teraz stabilności i odnowy życia politycznego. To sprzyja En Marche! – mówi Lecerf.

Te znakomite perspektywy dla prezydenta mogą jednak zniweczyć skandale korupcyjne, które podobnie jak w przypadku kandydata Republikanów na prezydenta Francois Fillona, znów ujawnił tygodnik satyryczny „Le Canard Enchaine". Chodzi przede wszystkim o Richarda Ferranda, dziś ministra spójności terytorialnej, a wcześniej najbliższego współpracownika Macrona, gdy powstawało En Marche! W 2011 roku jako dyrektor federacji banków spółdzielczych Mutuelles de Bretagne doprowadził do wynajęcia biur dla tej spółki od swojej partnerki Sandrine Doucen, która dodatkowo kupiła lokale dzięki uzyskanemu od banku kredytowi. Ferrand obiecał, że jeśli prokurator otworzy w tej sprawie śledztwo, on złoży dymisję. Ale mimo iż w ubiegły czwartek takie śledztwo zostało zainicjowane, minister pozostaje na stanowisku. Dlatego już ponad połowa Francuzów uważa, że „afera Ferranda" „kompromituje wizerunek rządu", a 45 proc. zapowiada, że nie pójdzie głosować.

Prokuratura rozpoczęła też śledztwo w sprawie minister ds. europejskich Marielle de Sarnez, którą podejrzewa się, że gdy była eurodeputowaną, z unijnych pieniędzy zatrudniała fikcyjnie asystentkę. Zarzut przypomina oskarżenia pod adresem Marine Le Pen, choć na znacznie mniejszą skalę.

– Media rozpętały obie „afery", bo poczuwają się do roli sędziów, autorytetów moralnych, weszły w rolę Kościoła, którego wpływy zupełnie się załamały. A przecież są to na razie tylko domniemania – oburza się w rozmowie z „Rz" Jacques Rupnik, wykładowca paryskiej Sciences Po.

Lecerf zgadza się, że skandale związane z Ferrand i Sarnez nie będą miały takich skutków politycznych jak afery, które pogrążyły szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich Fillona i Le Pen. Ale nie dlatego, że są mniej poważne.

– Ferrand to postać Francuzom mało znana, startuje tylko w jednym z prawie 600 okręgów. To inny wymiar, niż gdy skompromitowany jest kandydat na prezydenta. Jeszcze mniejszy wpływ na wynik wyborów ma los Sarnez – tłumaczy dyrektor Kantar Public. Ale i on przyznaje, że przy wszystkich swoich atutach, Macron nie może liczyć na „miodowy miesiąc", kiedy się łatwo wybacza.

– Nie ma euforii. Zaufanie do prezydenta deklaruje 55 proc. ankietowanych, a nie 70 proc., jak to było na początku prezydentury jego poprzedników – mówi Lecerf. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: jedrzej.bielecki@rp.pl

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022