To był najbardziej śmiertelny atak na Amerykę w historii tego kraju. Rano, 11 września 2001 r., 19 terrorystów Al-Kaidy porwało cztery samoloty pasażerskie i przekształciło je w pociski, które rozbiły się na wieżach nowojorskiego World Trade Center, w Pentagonie i Shanksville, rolniczej miejscowości w Pensylwanii. 110-piętrowe wieżowce WTC, które budowane były siedem lat, w ciągu dwóch godzin od uderzenia stanęły w płomieniach, a potem runęły, wyrzucając w powietrze tumany pyłu i dymu.
Administracja George'a Busha nie wykryła w porę zagrożenia i nie przewidziała ataków. Potem wywiad USA oraz państw sprzymierzonych ustalił, że talibowie (którzy mieli wówczas kontrolę nad Afganistanem) użyczyli schronienia Al-Kaidzie, grupie, która zaplanowała i dokonała zamachu na Stany Zjednoczone. W odwecie administracja Busha rozpoczęła „wojnę z terrorem".
W szpilkach przez pożar
W atakach zginęło 2 977 osób, w tym ośmioro Polaków, którzy pracowali lub znajdowali się w rejonie WTC. Po latach, z powodu chorób, zmarły też setki innych, które choć nie brały udziału w samej akcji ratunkowej, nie zdawały sobie sprawy z tego, że powietrze nad miejscem tragedii było toksyczne.
Czytaj więcej
Zaskoczenie było całkowite. 11 września 2001 r. media obiegły obrazy płonących wież World Trade C...
– Od razu wiedziałam, że to atak terrorystyczny. Wieża zachwiała się wte i wewte, książki zaczęły spadać z półek. Za oknem widziałam spadające kawałki konstrukcji budynku – opowiada „Rzeczpospolitej" Julita Bergman, analityk transportowy, która 11 września 2001 pracowała na 82. piętrze jednej z wież. Był to drugi, po tym z 1993 r., atak terrorystyczny na WTC, który przeżyła i z którego była ewakuowana. – Od razu zaczęłam kierować się do wyjścia. Na początku myślałam, że wszystko będzie dobrze, nie myślałam, że wieże się zawalą. Jednak trudno mi było schodzić po schodach w spódnicy i w szpilkach. Próbowałam na bosaka, ale szkło i gruz utrudniały schodzenie. Im niżej się przesuwaliśmy, tym bardziej było gorąco. Nie wiedzieliśmy, że środek wieży się pali – opowiada Polka, której w ewakuacji pomogło dwóch maklerów giełdowych pracujących na niższych piętrach. – Dzięki nim się uratowałam – mówi Bergman. – Gdy byliśmy na poziomie lobby, południowa wieża się zawaliła. Rzuciło nas na ziemię. Dusiłam się i czekałam na śmierć – wspomina.