Z czym prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski leci do Waszyngtonu?
Stany Zjednoczone są naszym partnerem strategicznym. Liczymy na to, że dołączą do formatu normandzkiego lub rozmów mińskich i ożywią proces zarówno rozwiązania kryzysu w Donbasie, jak i zakończenia okupacji Krymu. Mamy porozumienie o partnerstwie strategicznym z 2008 roku, ale chcielibyśmy wypełnić je treścią i podpisać jeszcze memorandum dotyczące współpracy wojskowej. Wizyta prezydenta Zełenskiego powinna dać impuls do zacieśnienia współpracy.
Sytuacja międzynarodowa nie jest jednak sprzyjająca dla Kijowa.
Niestety tak. Rosja uważa się za zwycięzcę w sporze wokół gazociągu Nord Stream 2 (NS2), zmienia się sytuacja geopolityczna. Dlatego liczymy na to, że administracja Bidena, który ma bogate zaplecze polityczne i doświadczenie w relacjach z Rosją, przedstawi nam jakieś gwarancje bezpieczeństwa. Nie chcemy drugiego memorandum budapeszteńskiego, które nie zadziałało i nie obroniło Ukrainy. To mają być konkretne gwarancje na wypadek, gdyby Rosja kontynuowała agresywne działania wojskowe czy energetyczne. To już się dzieje, gdyż Moskwa winduje ceny gazu w Europie i już demonstruje, że nie chce utrzymać tranzytu przez Ukrainę.
Czy nad Dnieprem wierzą, że ktoś zagwarantuje Ukrainie bezpieczeństwo po wycofaniu Zachodu z Afganistanu, gdzie Stany Zjednoczone zainwestowały biliony dolarów?