– Problemem jest tylko kilka województw. Ich mieszkańcy mówią, że jadą odwiedzić rodzinę, a potem sobie dorabiają, kładąc dachy – mówi „Rz” jeden z dyplomatów. Jego zdaniem Polska nie może mieć do Amerykanów żalu o wizy, skoro oszukuje swojego sojusznika. W niedzielę szef MSZ Radosław Sikorski apelował w TVN 24 do trzech województw o solidarność z innymi mieszkańcami i nieprzedłużanie pobytów w USA.
Dyplomaci nie ukrywają, że chodzi o województwa: małopolskie, podkarpackie i podlaskie. Z tych terenów emigracja do USA była zawsze największa, a osoby, którym udało się znaleźć pracę, po pewnym czasie ściągały znajomych i krewnych. Z powodu niskiego kursu dolara i rozszerzenia Unii Europejskiej atrakcyjność wyjazdów zarobkowych do Ameryki drastycznie spadła, ale mieszkańcy tych trzech województw ciągle dorabiają za oceanem.
– Ludzie mają tam rodziny. Nawet jeśli nie znają języka, mogą liczyć na wsparcie w swojej grupie etnicznej. A ponieważ wyjazdy stały się mniej opłacalne, zostają dłużej – mówi ekspert ds. emigracji prof. Krystyna Iglicka z Uniwersytetu Warszawskiego. Z opublikowanego przez nią raportu „Badanie nad migracjami zarobkowymi z Polski po 1 maja 2004 roku do USA” wynika, że większość studentów zatrudnianych legalnie w USA spotkała rodaków pracujących na czarno, a co trzeci miał kontakt z Polakami, którzy nielegalnie przedłużyli pobyt. Te zjawiska to zdaniem Waszyngtonu główne powody utrzymywania wiz dla Polaków.
Burmistrz Moniek w województwie podlaskim, które stały się symbolem wyjazdów zarobkowych do Ameryki, zapewnia, że coraz mniej osób łamie amerykańskie przepisy. – Kiedyś jeździli wszyscy. Nie było tu rodziny, która nie miałaby kogoś w Ameryce. Najlepiej prosperującym sklepem był Pewex. Ale teraz najczęściej wyjeżdża się po prostu w odwiedziny – mówi „Rz” Zbigniew Karwowski.
Zdaniem MSZ niekorzystny dla Polski procent odrzuconych przez amerykańskie placówki wniosków wizowych szybko się obniży.