Bin Laden zagroził też nowymi atakami na USA. Mówił, że ataki al Kaidy będą kontynuowane tak długo, jak długo USA popierają Izrael.
- Dla USA nie będzie pokoju, zanim nie zapanuje pokój w Palestynie - oznajmił.
Doradca Białego Domu David Axelrod powiedział w telewizji CNN, że nie może potwierdzić autentyczności nagrania, ani odpowiedzialności al Kaidy za próbę zamachu na samolot. - Ale zakładając, że to on (bin Laden), jego posłanie zawiera te same puste usprawiedliwienia rzezi niewinnych, które już słyszeliśmy - powiedział.
Próbę [link=http://www.rp.pl/artykul/9189,411685.html]zamachu na samolot linii Northwest[/link], lecący z Amsterdamu do Detroit, przeprowadzono 25 grudnia. Na pokładzie airbusa znajdowało się wtedy 289 osób.
Zamach miał przeprowadzić Umar Faruk Abdulmutallab - Nigeryjczyk, który ostatnio uczył się w Jemenie. Tam znalazł - jak twierdził - „nową religię, prawdziwy islam”. Jerzy Haszczyński, kierownik działu zagranicznego "Rz", który przebywa teraz w Jemenie, swój reportaż o tym terroryście zaczął tak: "To był zwyczajny chłopak. Spokojny, grzeczny. Nie palił, nie pił, nie żuł narkotyzującego katu. I bardzo religijny. Po prostu modelowy muzułmanin". Więcej o Omarze - jak nazywali go znajomi - przeczytasz w tekście [b][link=http://www.rp.pl/artykul/61991,423712.html]"Jemeńska szkoła dżihadu"[/link][/b].