Jedynymi świadkami i jednocześnie ofiarami owego chuligaństwa byli białoruscy milicjanci. Według zeznań Szulha najpierw ich obrażał, a później jednego uderzył i zerwał odznakę.

Milicja nie chciała dopuścić niezależnych dziennikarzy do udziału w rozprawie, jednak po złożeniu zażalenia, po godzinie na salę wpuszczono trzy osoby.

Od momentu zatrzymania przez całą noc milicja nie udzielała informacji dotyczących miejsca przetrzymywania dziennikarza. Dopiero dziś rano koledzy Iwana Szulhi dowiedzieli się o jego losie.

Losem białoruskiego dziennikarza zainteresowali się europosłowie Konrad Szymański i Jacek Prostasiewicz.

„W ciągu najbliższych godzin może rozstrzygnąć się los zatrzymanego. Dlatego proszę o szybką reakcję służb Unii Europejskiej w Mińsku wobec białoruskiego MSW. Od naszej aktywnej postawy może zależeć los, a nawet życie młodego człowieka, którego jedyną winą jest walka o wolność słowa na Białorusi" – napisał pierwszy w nich w swoim liście do Catherine Ashton, Wysokiego Przedstawiciela UE ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa.