Projekt nowego prawa forsowany przez socjalistyczny rząd dopuszcza aborcję na życzenie kobiety w pierwszych 14 tygodniach ciąży i zezwala nastolatkom na usuwanie ciąży bez wiedzy i zgody rodziców. Wszystko wskazuje na to, że zostanie przyjęty jeszcze przed wakacjami. Obrońcy życia nadal jednak wierzą, że uda się temu zapobiec. Chcą zmusić premiera José Zapatero do rozpisania referendum. Liczą też na sprzeciw króla. Pod listem do Juana Carlosa z apelem, by nie podpisywał ustawy, widniały do piątkowego popołudnia nazwiska prawie 58 tys. osób. "Niech Wasza Wysokość nie uprawomacnia tego nowego holokaustu" – proszą internauci.
Dla hiszpańskiego Kościoła nowe prawo to "licencja na zabijanie dzieci". Grozi odmową udzielania komunii politykom, którzy je poprą podczas głosowania w Kortezach. Dał jednak jasno do zrozumienia, że to nie dotyczy monarchy. – Sytuacja króla jest wyjątkowa. Nie można do niej stosować ogólnych zasad – tłumaczył w czwartek rzecznik Konferencji Episkopatu Hiszpanii Juan Antonio Martinez Camino. Dziennikarze pytali go, czy Juan Carlos zostanie ekskomunikowany, jeśli podpisze ustawę. I czy jako biskup pomocniczy Madrytu udzieliłby komunii królowi i przewodniczącemu Kongresu Deputowanych José Bono, socjaliście i praktykującemu katolikowi.
– Nigdy nie mówiliśmy o ekskomunice. Nie będzie też sankcji za podpis Jego Wysokości. Inaczej jest z parlamentarzystami, którzy mówią "tak" lub "nie" ustawie – tłumaczył rzecznik.
[wyimek]W 1990 r. ustawy aborcyjnej nie chciał poprzeć król Belgów. Abdykował na 36 godzin [/wyimek]
– Chciałbym, żeby król tego nie robił. Ma taką możliwość. Nie korzystał z niej, ale nigdy nie miał do czynienia z równie aberracyjnym prawem – mówi "Rz" dyrektor hiszpańskiego Instytutu Polityki Rodzinnej Eduardo Hertfelder. – Brak podpisu króla nie miałby wagi weta, byłby to raczej sprzeciw moralny. Oświadczenie największego autorytetu moralnego Hiszpanii, że nie zamierza firmować tej ustawy, miałoby większe reperkusje moralne niż prawne. Król dołączyłby swój głos do sprzeciwu lekarzy, manifestu intelektualistów i protestów setek tysięcy Hiszpanów na ulicach.