Członka ludu Lemba trudno odróżnić od członków dziesiątek innych plemion zamieszkujących sawanny na pograniczu Zimbabwe i RPA. Lemba nie tylko wyglądają tak samo jak ich sąsiedzi – ciemna skóra, negroidalne rysy, silnie kręcone włosy – ale też używają języka z tej samej grupy bantu i podobnie jak inni mieszkańcy regionu żyją z rolnictwa.
A mimo to Lemba uważają się za Żydów. Dowód? Przekazywana od pokoleń historia o tym, jak ich przodkowie przybyli z dalekiego kraju. A także szereg nietypowych jak na tę okolicę obyczajów: mężczyźni noszą jarmułki, a chłopcy poddawani są obrzezaniu. Lemba nie jedzą wieprzowiny, a krowy zarzynają zgodnie z zasadami rytualnego uboju.
[srodtytul]Pod opieką Nwali[/srodtytul]
Mało tego, Lemba uznają się za naród wybrany, nad którym Bóg (Nwali) roztacza szczególną opiekę. Podobnie jak w przypadku Żydów, prawo plemienne surowo zakazuje im wchodzenia w związki małżeńskie z nie-Lemba. Na nagrobkach umieszczają zaś gwiazdę Dawida.
Docierające do Izraela informacje na temat „zimbabweńskich Żydów” przez długi czas traktowane były z przymrużeniem oka. W biednych państwach Trzeciego Świata co pewien czas pojawia się bowiem kolejne „zagubione plemię Izraela” (zgodnie z żydowską tradycją w VI wieku p.n.e. podczas wygnania z Judei zgubiło się dziesięć żydowskich plemion).