W poniedziałek rano hiszpańskie media obiegła wiadomość, że po Guillerma Farinasa ma polecieć z Madrytu samolot medyczny. Po południu szef hiszpańskiej dyplomacji Miguel Angel Moratinos poinformował, że dysydent odrzucił ofertę i postanowił kontynuować głodówkę. Hiszpańskich dyplomatów prosił, by zaproponowali wyjazd do Madrytu 26 chorym więźniom politycznym, o których uwolnienie walczy.
W czasie weekendu stan prowadzącego od 33 dni głodówkę Guillermo Farinasa gwałtownie się pogorszył. W szpitalu w Santa Clara, gdzie od 11 marca jest sztucznie odżywiany i nawadniany, został zakażony gronkowcem złocistym. – Jest z nim bardzo źle, grozi mu wstrząs septyczny. To bardzo niebezpieczne, zważywszy, że jego układ odpornościowy jest bardzo osłabiony – mówiła w niedzielę agencji AFP 75-letnia Alicia Hernandez, matka dysydenta, który rozpoczął strajk głodowy po śmierci więźnia politycznego Orlanda Zapaty. Farinas żąda, by władze wypuściły z zakładów karnych opozycjonistów cierpiących na różne choroby. Jest gotów umrzeć. Nie przerwał głodówki mimo apeli i ofert azylu politycznego płynących ze wszystkich stron świata.
Podczas weekendu 48-letni Farinas (z wykształcenia psycholog, w ostatnich latach niezależny dziennikarz), dostał bardzo wysokiej gorączki (40,5 stopnia C), wymiotów i bólów brzucha. Miał takie dreszcze, że dosłownie nim rzucało. Lekarze musieli odłączyć mu sondę pokarmową i zaaplikowali antybiotyki. Według matki Farinasa, która jest emerytowaną pielęgniarką, lekarze robią dla jej syna „wszystko, co w ich mocy”.
Reżim oskarża Farinasa o szantaż i mówi, że jeśli umrze, sam będzie sobie winien. Wolałby jednak, żeby tak się nie stało, bo po śmierci Zapaty rząd znalazł się w ogniu krytyki. W zeszłym tygodniu dysydenta odwiedził w szpitalu wysłannik MSW. Próbował go przekonać do przerwania protestu. Bezskutecznie. Władze Kuby prosiły też Hiszpanów, by zaproponowali Farinasowi azyl. Madryt zrobił to już dwukrotnie, ale głodujący opozycjonista za każdym razem odrzucał ofertę.
Reżim wciąż powtarza, że na wyspie nie ma ani jednego więźnia politycznego, a 200 skazanych, uznawanych przez obrońców praw człowieka za osoby prześladowane z powodu poglądów, to zdaniem Hawany pospolici przestępcy albo „najemnicy” opłacani przez USA, działający na szkodę własnego kraju.