Nagranie trwa minutę i dziewięć sekund. Jest słabej jakości, bo z kamery przemysłowej. Widać na nim, jak jakaś postać zbliża się do niewielkiego budynku. To izraelski checkpoint. Stoi przed nim żołnierz. Postać grzebie w kieszeniach, coś wyjmuje. Zapewne dokumenty. Pokazuje żołnierzowi. Zaczyna odchodzić, ale nagle się odwraca. Może żołnierz coś powiedział? Postać rzuca się na niego.
Zaczyna się szamotanina. Z budynku ktoś wybiega. Nie próbuje rozdzielić bijących się. Jest kilka metrów od nich. Rozbłysk. Potem jeszcze jeden. Napastnik zatacza się. Gdy leży na ziemi, pada jeszcze jeden strzał. Mohamed Salajma, Palestyńczyk z Hebronu, zginął w dniu 17. urodzin. Wyszedł z domu na chwilę, by odebrać zamówiony dzień wcześniej tort. Zastrzeliła go izraelska policjantka, dwa lata od niego starsza.
Szef jej służby ogłosił, że to bohaterka, bo zabiła terrorystę. Salajma miał przy sobie podobno plastikowy pistolet, co zmyliło policjantkę. Musiałby być szalony, podchodząc z czymś takim do checkpointu. Podobno nie był. Rodzina twierdzi, że 17-latek pistoletu plastikowego ani żadnego innego nie miał. Na nagraniu też nie widać, by coś trzymał. Mimo to śledztwa nie będzie. Izraelskiej opinii publicznej to nie obeszło.
Tydzień wcześniej, także w Hebronie, wojskowy patrol zatrzymał samochód, którym jechało dwóch Palestyńczyków, dziennikarzy Reutersa. Żołnierze wywlekli ich z pojazdu i oskarżyli o szpiegowanie dla B'Tselem (izraelskiej organizacji praw człowieka). Zabrali dziennikarzom kamerę, pobili ich, związali i zakneblowali. Kazali uklęknąć. Wtedy rzucili przed nich granat łzawiący i odjechali. Jeden z reporterów trafił do szpitala. Trochę to Izraelczyków obeszło, bo Reuters to jedna z największych na świecie agencji informacyjnych i zajście relacjonowały zagraniczne media. Armia obiecała sprawę wyjaśnić. Dochodzenie trwa.
Wyborczy bębenek
W przeciwieństwie do wcześniejszych kampanii wyborczych sprawa palestyńska długo znajdowała się na marginesie debaty. Tematem numer jeden była gospodarka, bo Izrael – jak wiele państw zachodnich – zmaga się z kryzysem. Premier Beniamin Netanjahu zdecydował o rozpisaniu przedterminowych wyborów, jako powód podając brak możliwości porozumienia z koalicjantami w sprawie budżetu.