Ratujmy Unię, a nie jej karykatury

Hasła walki z kryzysem powodują, że argumenty na rzecz federalnej Europy bywają traktowane jak dogmaty. Tyle że w tym przypadku kryzys próbuje się przezwyciężać metodą, która do niego doprowadziła – uważa publicysta „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 13.01.2013 18:53

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Nastroje elit europejskich coraz bardziej rozmijają się z tym, co myślą obywatele państw członkowskich UE. Część polityków powtarza jak mantrę potrzebę zacieśniania politycznej jedności Unii. Słyszymy, że proces ten nabiera gwałtownego przyspieszenia, że decyzje już zapadają i... No właśnie, co? Jak doprowadzić do powstania federalnej Europy bez uzyskania akceptacji ze strony jej mieszkańców? Czy ktoś próbował zadać sobie pytanie, jak zareagują na to Polacy, Hiszpanie, Węgrzy, Francuzi, Grecy i Niemcy, nie wspominając o Brytyjczykach? Politycy podejmują dziś kolejne decyzje dotyczące paktu fiskalnego czy Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego bez konsultowania tego z nikim poza nimi samymi.

Chocholi taniec

Kolejne pomysły powstające w brukselskich gabinetach podawane są jako prawdy objawione, powtarzane często przez siedzących tam dziennikarzy, którzy towarzyszą politykom. Zabawne, że i jedni, i drudzy mówią o potrzebie pogłębiania demokracji, a tak naprawdę robią wszystko, żeby demokracja miała coraz mniej wspólnego z tym, co stanowi o jej istocie. Hasła walki z kryzysem powodują, że argumenty na rzecz federalnej Europy bywają traktowane jak dogmaty. Tyle że w tym przypadku kryzys próbuje się przezwyciężać metodą, która do niego doprowadziła. Nierozważna integracja walutowa ma być zaleczona jeszcze głębszą integracją, i to w wielu wymiarach. Nie ma znaczenia, że polegnie przy niej część graczy. A przecież wielu ekspertów twierdzi, że Polska uniknęła drastycznej zapaści gospodarczej m.in. dlatego, że miała własną walutę.

Podstawowym wyzwaniem dla polityków jest obecnie konieczność przeprowadzenia w poszczególnych krajach reform, w ramach których trzeba uzdrowić radykalnymi środkami finanse publiczne, uprościć regulacje, zwiększyć swobodę działalności biznesowej (zwłaszcza w przypadku młodych ludzi). Tymczasem próbuje się nas przekonać, że kluczowe jest to, czy będziemy siedzieć przy właściwym stole. Europa kręci się wokół własnego ogona. Coraz bardziej przypomina to chocholi taniec.

Luksemburskie złudzenia

Koronnym przykładem tego, o czym mowa, jest polityka klimatyczna, narzucająca wielu państwom, w tym Polsce, drakońskie rozwiązania, które kosztują nas ogromne pieniądze, blokują rozwój gospodarczy, śrubują ceny energii. Jednocześnie nie przynoszą one żadnego rezultatu dla „Matki-Ziemi”, bo reszta świata regularnie zasmradza i zanieczyszcza powietrze, emitując radośnie dowolne ilości dwutlenku węgla. Kolejna sprawa to kwestia gazu łupkowego. Surowiec ten może doprowadzić do znaczącej obniżki cen energii. Ale elity europejskie robią wszystko, żeby temu przeszkodzić. Pomijam już takie drobiazgi jak pomysły, by narzucić zarządom firm obowiązek zatrudniania odpowiedniej liczby kobiet, czy zakaz produkcji papierosów mentolowych i typu slim, co spowoduje utratę pracy przez tysiące ludzi, spadek wpływów podatkowych, wzrost przemytu oraz rozwój firm tytoniowych poza granicami UE.

Jak bardzo brukselskie elity oderwały się od rzeczywistości, świadczy na przykład dość komiczny artykuł wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Viviane Reding pod wymownym tytułem „Stany Zjednoczone Europy” („Rz”, 13.12.2012 r.). Ów tytuł to zarazem postulat autorki. Wbrew temu, co mówią fakty. Większość Polaków jest radykalnie przeciwna euro, Grecy demonstrują przeciwko narzucaniu im przez Brukselę i Berlin kolejnych ograniczeń finansowych, Węgrzy mentalnie oddalają się od Unii wskutek nieustannych ataków płynących z Brukseli i Strasburga na ich rząd, Czesi trwają w swoim eurosceptycyzmie, a Brytyjczycy już otwarcie zastanawiają się nad tym, czy nie opuścić Unii.

Pochodzącej z Luksemburga pani komisarz trudno jest zrozumieć, że odrębności narodowe i kulturowe istnieją. Z perspektywy obywatelki państwa-miasta średniej wielkości nie może ona pojąć tego, że Grecy różnią się od Łotyszy, a Węgrzy od Hiszpanów. I nie próbuje dostrzec rosnącej sprzeczności interesów poszczególnych państw. Viviane Reding pisze o potrzebie większej solidarności w czasach, w których egoizm poszczególnych rządów sięga szczytów niespotykanych dotąd w historii Unii Europejskiej. Kiedy projekt europejskiej jedności się chwieje, próbuje się narzucić bardziej radykalną wersję tego, co już źle funkcjonuje.

Prawda zamiast bajek

UE zrobiła wiele dobrego i jeszcze więcej dobrego zrobić może. Pod jednym wszakże warunkiem – że nie stanie się karykaturą samej siebie i nie doprowadzi do sytuacji, w której obywatele państw unijnych będą uważać ją za cudacznego stwora blokującego ich rozwój. Nie może ona wzmacniać przekonania prawdziwych eurosceptyków, iż Bruksela jest dziś jak Moskwa, która narzuca innym państwom i ich obywatelom niechciane przez nich porządki.

Unię Europejską trzeba ratować, ale nie pustymi hasłami, lecz realnym działaniem. Obywatelom jej państw członkowskich trzeba przekazać brutalną prawdę o potrzebie cięć, wydatków, oszczędności. Bałamucenie bajkami o powszechnej solidarności i jednym europejskim społeczeństwie prowadzi donikąd.

Nastroje elit europejskich coraz bardziej rozmijają się z tym, co myślą obywatele państw członkowskich UE. Część polityków powtarza jak mantrę potrzebę zacieśniania politycznej jedności Unii. Słyszymy, że proces ten nabiera gwałtownego przyspieszenia, że decyzje już zapadają i... No właśnie, co? Jak doprowadzić do powstania federalnej Europy bez uzyskania akceptacji ze strony jej mieszkańców? Czy ktoś próbował zadać sobie pytanie, jak zareagują na to Polacy, Hiszpanie, Węgrzy, Francuzi, Grecy i Niemcy, nie wspominając o Brytyjczykach? Politycy podejmują dziś kolejne decyzje dotyczące paktu fiskalnego czy Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego bez konsultowania tego z nikim poza nimi samymi.

Pozostało 86% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020