- Czuję się doskonale, mam jedynie trudności z chodzeniem – twierdzi 51-letnia Malu Dreyer, nowa pani premier Nadrenii-Palatynatu. Porusza się więc nierzadko na wózku inwalidzkim. Jej kandydaturę na szefa rządu poparła wczoraj zdecydowana większość deputowanych lokalnego parlamentu.
Cierpiąca na nieuleczalną chorobę centralnego układu nerwowego Malu Dreyer wcześniej była ministrem ds. socjalnych. Poinformowała publicznie o swej chorobie w 2006 roku, co nie zaszkodziło jej karierze. Zwłaszcza w Nadrenii-Palatynacie. Jest jedynym landem, w którego rządzie przeważają kobiety. Kierują sześcioma resortami na dziewięć. W dodatku kobietą jest szefowa opozycji, i to chadeckiej, CDU. A w tej partii kobiety nie odgrywają wielkiej roli i jest ich znacznie mniej niż w innych ugrupowaniach politycznych.
– Tak się złożyło w Nadrenii-Palatynacie. To czysty przypadek, a nie wynik jakiejś polityki promowania kobiet w polityce w tym landzie – tłumaczy „Rz" Christine Henry-Hutmacher z Fundacji Adenauera. Nie ulega dla niej także wątpliwości, że Malu Dreyer nie zawdzięcza awansu swej pracowitości i kompetencjom czy też faktowi, że jest kobietą. Została premierem, bo w wyniku afery korupcyjnej związanej z rozbudową toru wyścigowego Nürnbernring z konkurencji odpadli znani politycy SPD mający do dzisiaj problemy z wymiarem sprawiedliwości.
Nasuwa to skojarzenia z Angelą Merkel, która na szczyty władzy dotarła po tym, jak światło dzienne ujrzała afera czarnych kas partyjnych kanclerza Helmuta Kohla. Przyszła pani kanclerz była wtedy sekretarzem generalnym CDU i znajdowała się na szarym końcu listy pretendentów do schedy po Kohlu. Jednak w aferę uwikłany został Wolfgang Schäuble, obecny minister finansów, oraz kilku innych partyjnych dygnitarzy, co zmieniło jej sytuację.
Liderzy CDU postanowili powierzyć Angeli Merkel kierowanie partią na okres przejściowy, licząc na objęcie sterów w chwili, gdy afera ucichnie. Przeliczyli się jednak, gdyż wyjaśnienie afery trwało całe lata, a w tym czasie ambitna Angela pozbyła się konkurentów. Jako kobieta, rozwódka, bez dzieci, ewangeliczka i w dodatku z byłego NRD, nie miałaby w normalnych warunkach żadnych szans na przedostanie się na szczyt w hierarchii CDU.