Rz: Czy po wejściu w życie traktatu lizbońskiego Unię czekają największe od lat reformy?
Jacek Saryusz-Wolski: Trudno porównywać doniosłość reform przewidzianych w traktacie lizbońskim z tymi, jakie wprowadziły poprzednie traktaty UE. Na pewno dokonuje on jednak istotnych zmian, w szczególności dotyczących procesu podejmowania decyzji we Wspólnocie. Jest to też o tyle znaczący dokument, że jego podpisanie kończy okres impasu, jaki przez kilka lat panował w Unii. Ten impas generował rozmaite problemy polityczne.
Część ekspertów twierdzi, że nowy traktat wcale nie był potrzebny, ponieważ i na podstawie traktatu nicejskiego UE działa całkiem dobrze.
Podzielam zdanie tych ekspertów, którzy twierdzą, że Unia funkcjonuje całkiem nieźle na podstawie już istniejących traktatów. W ciągu trzech lat po największym rozszerzeniu wcale nie dochodziło do blokady czy paraliżu decyzyjnego, jakiego się spodziewano. Jednak pewne zmiany są potrzebne. Również z punktu widzenia Polski. Jeżeli chcemy, aby Unia mówiła jednym głosem w polityce wschodniej, to na pewno krokiem w tym kierunku są postanowienia nowego traktatu dotyczące wspólnej polityki zagranicznej Unii Europejskiej.
Czy traktat zmieni pozycję Polski w UE?