Jest oskarżony o „apologię zbrodni wojennych” oraz „współudział w negacji zbrodni przeciwko ludzkości”. 79-letniemu politykowi grozi do pięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz 10 tysięcy euro grzywny.
Wszystko przez wywiad, którego w 2005 roku udzielił nacjonalistycznemu tygodnikowi „Rivarol”. Z wywiadu wynika, że niemiecka okupacja Francji „nie była wcale nieludzka”. „Czasami dochodziło do objawów przemocy. Nie dało się tego jednak uniknąć, bo powierzchnia okupowanych terenów wynosiła ponad 550 tysięcy kilometrów kwadratowych” – stwierdził. Jego zdaniem we Francji „Niemcy nie zabijali ludności cywilnej”. – Do zabijania służyły im obozy koncentracyjne – podkreślił.
Wywiad wywołał protesty organizacji zrzeszających ofiary II wojny światowej. Ich zdaniem wypowiedzi przywódcy Frontu Narodowego były dla nich obraźliwe.
„Wypowiedzi Le Pena obrażają nie tylko ofiary nazizmu, ale także wszystkich deportowanych i członków ruchu oporu” – ogłosiła Rada Organizacji Żydowskich.
Prokurator dorzucił do tego zarzut, że przedstawił gestapo „w pozytywnym świetle”. Na ławie oskarżonych zasiedli również dziennikarz „Rivarol” Jerome Bourbon, który przeprowadził wywiad, oraz szefowa wydawnictwa, które wydaje periodyk, Marie-Luce Wacquez. Ta ostatnia zadeklarowała zresztą, że nie widzi nic szokującego w wypowiedziach lidera FN. – Wykluczając deportację, okupacja niemiecka faktycznie była u nas mniej okrutna niż na przykład w Belgii czy Holandii – tłumaczyła, wywołując oburzenie.