Deputowani partii Sprawiedliwa Rosja złożyli już projekt ustawy w tej sprawie. Głównym zadaniem nowej instytucji ma być badanie i dokumentowanie dorobku głowy państwa.
W ramach centrum powstałoby archiwum, biblioteka oraz muzeum ze zbiorem przedmiotów przypominających o okresie rządów jego szefa i patrona. Siedziba będzie w rodzinnym mieście prezydenta Sankt Petersburgu, w Moskwie zaś powstanie filia.
Pomysłodawcy ustawy mówią, że wzorowali się na doświadczeniach Stanów Zjednoczonych, w których fundacje byłych prezydentów są powszechne. Jednak w odróżnieniu od amerykańskich rosyjski przywódca mógłby liczyć nie tylko na sponsorów prywatnych, ale też fundusze budżetu państwa. Założenie Centrum Putina kosztowałoby rosyjskich podatników około 50 milionów dolarów. A roczna dotacja na funkcjonowanie instytucji wyniesie prawie 5 milionów dolarów.
– Centrum Putina to dobry pomysł – mówi „Rz” Władimir Poliakow z Fundacji Michaiła Gorbaczowa. Uważa on, że byli rosyjscy prezydenci powinni mieć możliwość kontynuowania działalności publicznej. Niektórzy jednak są zdumieni inicjatywą prokremlowskich deputowanych. – Wobec oczekiwań, iż Putin ma zostać premierem, taki pomysł wygląda dziwacznie – mówi Michaił Winogradow, szef moskiewskiego Centrum Koniunktury Politycznej.
Niewykluczone, że inicjatywa ta jest elementem planu B – na wypadek gdyby Putin uległ presji części swojego otoczenia i wziął na siebie rolę „lidera narodowego”, czyli nieformalnego przywódcy państwa.