Jak odebrał pan zapowiedź prezydenta Putina, że wejście Ukrainy do NATO spowoduje wycelowanie rosyjskich rakiet w Kijów?
Borys Tarasiuk:
To tylko pogróżki. Moskwa próbuje zastraszyć Ukraińców i dostarczyć kolejnych argumentów przeciwnikom wejścia Ukrainy do sojuszu. Z punktu widzenia militarnego groźby Rosji są absurdalne: skutki ataku na sąsiedni kraj z użyciem broni jądrowej odczułaby sama Rosja. Przypomnijmy też, że grożąc Ukrainie, Moskwa łamie prawo międzynarodowe i zobo- wiązania podjęte w 1994 roku, które gwarantują bezpieczeństwo Ukrainie w związku z jej przystąpieniem do układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.
Dlaczego Kreml tak nerwowo reaguje na euroatlantyckie aspiracje Kijowa?
Reakcje Moskwy były różne. W 2002 roku, gdy ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony postanowiła, że celem Ukrainy będzie wejście do NATO, Rosja zachowała względny spokój. Podobnie było rok później, kiedy tę strategię poparł nasz parlament. Za przyjęciem ustawy głosowała wtedy nawet prorosyjska Partia Regionów. Teraz jednak Ukrainą rządzi ekipa, która nie tylko mówi o zamiarze integracji ze strukturami zachodnimi, ale także czyni konkretne kroki w tym kierunku (w styczniu Kijów wysłał list do sekretarza generalnego sojuszu z prośbą o włączenie Ukrainy do planu działań na rzecz członkostwa w NATO podczas szczytu w Bukareszcie – red.).