– Miałem wujka (brata babci - red.), który z pierwszym oddziałem amerykańskiej armii wkroczył na teren obozu zagłady Auschwitz – opowiadał Barack Obama zdumionym amerykańskim weteranom z Nowego Meksyku. – Po powrocie zamknął się na strychu i przez pół roku nie wychodził z domu – dodał podczas dyskusji na temat urazów psychicznych, jakich doznają żołnierze na froncie.
Wypowiedź ta wywołała w Stanach Zjednoczonych burzę. Auschwitz został bowiem wyzwolony 27 stycznia 1945 roku przez żołnierzy 60. Armii I Frontu Ukraińskiego dowodzonych przez sowieckiego generała Fiodora Krasawina. – Wygląda na to, że wuj Obamy służył w Armii Czerwonej – powiedział rzecznik Partii Republikańskiej Alex Conant i zażądał wyjaśnień.
W podobnym tonie wypowiadali się prawicowi dziennikarze i blogerzy, którzy nie zostawili na kandydacie Partii Demokratycznej suchej nitki. „Nie można winić go za to, że nie wie, iż Polska, na terenie której znajdował się Auschwitz, leży na wschód od Niemiec. Historia nigdy nie była mocną stroną Baracka Obamy” – żartowali autorzy strony rightwingnews.com.
Współpracownicy czarnoskórego senatora z Illinois po dniu milczenia wyjaśnili sprawę. Okazało się, że Barack Obama pomylił obozy koncentracyjne. „Rodzina senatora Obamy jest dumna ze służby wojskowej jej członków podczas II wojny światowej. Jego wuj brał jednak udział w oswabadzaniu obozu w Buchenwaldzie” – napisano w specjalnym oświadczeniu.
W zgodnej opinii ekspertów próba pozyskania sympatii armii i weteranów zakończyła się porażką. Obama – który w przeciwieństwie do republikańskiego kandydata Johna McCaina nie był nigdy w wojsku, starał się pokazać, że jego rodzina ma chlubne tradycje wojskowe.Podczas gdy portale internetowe żartują, że wujek Baracka Obamy był w armii Stalina, poparcia kandydatowi demokratów udzielił inny komunistyczny dyktator Fidel Castro. W rozważaniach, które regularnie publikuje w organie partii komunistycznej „Granmie”, uznał czarnoskórego senatora za najlepszego kandydata.