Pochód przeszedł w sobotę historycznym centrum miasta w kierunku Piazza Navona, który nie był w stanie pomieścić wszystkich uczestników. Pomijając nieudaną próbę ataku 30 młodych neofaszystów, było spokojnie. Na jednej z platform jedyna lesbijka we włoskim parlamencie Maria Paola Concia i prezenter dzienników telewizyjnych RAI Stefano Campagna udzielali „ślubów” gejowskim parom.

Pierwszy raz w gejowskim pochodzie zabrakło znaczących polityków centrolewicy, którzy po klęsce wyborczej uznali, że z ruchem gejowskim im nie po drodze.

Tłumnie stawiła się zaś lewicowa ekstrema, która nie dostała się do parlamentu. Transwestyta Vladimir Luxuria wyraził obawy, że pod obecnym „obskuranckim rządem” homoseksualizm stanie się przestępstwem. Franco Grillini, współzałożyciel organizacji Arcigay i poseł poprzedniej kadencji, ostrzegał zaś, że Włochom pod obecnymi rządami grozi dyktatura.Ostrze krytyki demonstrantów skierowane było przeciw byłej modelce, minister ds. równouprawnienia Mary Carfagny („Ty rozbierałaś się do kalendarzy, a nas oskubano z wszelkich praw”), która odmówiła finansowania imprezy. Wielu demonstrantów miało też na głowach tiary i niosło transparenty z napisem „Niech żyje Opus Gej”. Kilkunastu pojawiło się na placu św. Piotra z napisem „Watykan okupuje Włochy, my okupujemy Watykan”.

Włoscy geje i lesbijki w odróżnieniu od hiszpańskich czy francuskich nie mogą zawierać formalnych związków ani adoptować dzieci. Próba rejestracji homoseksualnych par za rządów Romano Prodiego, która dawałaby im m.in. prawa spadkowe i emerytalne, zakończyła się fiaskiem. Ich losu nie zmieni raczej rząd centroprawicowy. Silvio Berlusconi podczas piątkowego spotkania z Benedyktem XVI podkreślał znaczenie, jakie jego rząd przywiązuje do tradycyjnej rodziny.