Oprócz najsłynniejszej zakładniczki Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) wojsko uwolniło trzech Amerykanów i 11 żołnierzy – poinformował wczoraj minister obrony Juan Manuel Santos. Zakładnicy są cali i zdrowi. Odzyskali wolność w wyniku operacji wywiadu wojskowego, która trwała ponad rok. Polegała na przeniknięciu agentów do oddziału FARC, który pilnował dużej grupy zakładników.
Powołując się na rzekomy rozkaz nowego dowódcy rebeliantów Alfonso Cano, agenci zdołali zgrupować zakładników w jednym miejscu – w prowincji Guaviare (południowo-wscho-dnia Kolumbia). Tam przyleciał po nich śmigłowiec sił zbrojnych z agentami tajnych służb na pokładzie. Strażnicy zostali bez problemu rozbrojeni i zatrzymani.
– Czuję radość nie do opisania. Nie mogę w to uwierzyć – mówił w Paryżu francuskiej agencji AFP Lorenzo Delloye, syn 46-letniej Ingrid Betancourt. – Czekam na telefon od matki. Chcę jej powiedzieć, że ją kocham i że bardzo mi jej brakowało.
Ingrid Betancourt pochodzi z bardzo znanej kolumbijskiej rodziny. Jej matka jest byłą miss piękności, ojciec był ministrem oświaty, a następnie reprezentował swój kraj w UNESCO. Dzięki temu Ingrid spędziła sporą część życia w Paryżu: tu studiowała nauki polityczne, tu opanowała do perfekcji język Moliera. Znajomi wspominają ją jako uroczą, przebojową, niezwykle odważną osobę.
Podczas kampanii przed wyborami w 1994 roku rozdawała na ulicach Bogoty prezerwatywy. „Korupcja to AIDS naszego społeczeństwa. Zabezpieczmy się!” – wzywała. Została wybrana do Izby Reprezentantów, a cztery lata później do Senatu.