W latach 2004 – 2005 lat jego populistyczne ugrupowanie wchodziło w skład koalicji rządzącej, a on sam zajmował stanowisko ministra gospodarki.
Gdy dzisiaj zainteresowała się nim polska Straż Graniczna na Okęciu, czekał na przesiadkę do Moskwy. – Nie było to zatrzymanie, a jedynie czynności sprawdzające. Trwały dwie godziny. Potem Wiktor Uspaskich odleciał bez problemu do Moskwy – powiedziała „Rz” Monika Czeczot, rzeczniczka prasowa komendanta Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej. Nie chciała jednak zdradzić szczegółów zdarzenia, zasłaniając się tajemnicą służbową.
Według adwokata litewskiego polityka Vytautasa Sviderskisa, polscy funkcjonariusze zatrzymali Uspaskicha przez pomyłkę. Prawdopodobnie nie wykreślono go z listy osób poszukiwanych listem gończym Interpolu.Jak oświadczył sam Uspaskich, „nic się nie stało” – polska Straż Graniczna już przeprosiła go za zatrzymanie.
Podkreślił, że leciał do Rosji, by spotkać się z matką, która mieszka w obwodzie archangielskim. Chce ją uspokoić, bo jest bardzo przejęta tym, że na Litwie przeciwko jej synowi prowadzone jest dochodzenie w sprawie afery z finansami Partii Pracy.
Litewscy prokuratorzy zarzucają mu, że jako lider ugrupowania zataił ponad 24 miliony litów (równowartość 24 mln zł) przychodów oraz 23 miliony wydatków partyjnych. Partia Pracy miała także nie zapłacić około4 milionów litów podatków.