Mąż Aylin, Mehmet, odpowiada przed sądem w Baden-Baden za usiłowanie morderstwa. W najbliższych dniach zapadnie wyrok. – Usiłował zabić żonę, którą traktował jak swoją własność – argumentował prokurator. Oskarżony wysłuchał tych słów ze spokojem. Nie przyznaje się do winy, ale też niczemu nie zaprzecza. Domaga się, by sąd wziął pod uwagę i jego racje.– Jestem przeciwnikiem przemocy. Opiekowałem się troskliwie dziećmi, kąpałem je i wychowywałem – mówi o życiu rodzinnym. Nie wspomina jednak o tym, jak traktował żonę. Bita i poniżana przez lata usiłowała się z nim rozwieść. O mało nie przypłaciła tego życiem. Rozwścieczony Mehmet rzucił się na nią z kuchennym nożem, odciął jej ucho, pokiereszował twarz i zadał ponad 20 ciosów, gdzie popadło. Aylin cudem przeżyła i jest dziś żywym świadectwem schizofrenicznego pojęcia męskiego honoru przez część imigrantów z krajów islamskich.
Kilka tygodni temu ataku broniącego honoru rodziny brata nie przeżyła 16-letnia Morsal Obeidis z Afganistanu. Bratu się nie podobało, że nie nosi muzułmańskiej chusty, a jej spódniczki są za krótkie. Znany jest przypadek Hatun Sürücu, młodej Turczynki, na której w biały dzień na przystanku autobusowym w Berlinie wyrok wykonało trzech braci. Strzelał najmłodszy, niepełnoletni, bo rodzina wykalkulowała, że otrzyma najniższą karę. Hatun wyprowadziła się z dzieckiem z rodzinnego domu i rozstała z mężem. Jej ojciec i bracia uznali, że uszczerbek na ich honorze zmyć można jedynie krwią.
Policyjne statystyki notują w Niemczech około 70 morderstw i usiłowań w obronie męskiego honoru. Zdaniem części niemieckich mediów trudno o bardziej przekonujący dowód porażki modelu społeczeństwa wielokulturowego zakładającego daleko idącą tolerancję dla tradycji i zwyczajów ponaddtrzymilionowej rzeszy muzułmańskich imigrantów w Niemczech.