Antyislamska retoryka to od czasu zamachów z 11 września jedno z najważniejszych haseł Ligi Północnej, która w skali kraju może liczyć na 15 procent głosów, a na północy Włoch aż 33 procent.
Obecnie Liga przystąpiła do inicjatywy ustawodawczej. Szef jej klubu parlamentarnego Roberto Cota sądzi, że trzeba wypowiedzieć wojnę „ofensywie islamu”. W tej chwili we Włoszech mieszka milion muzułmanów, którzy mają do dyspozycji 252 miejsca kultu religijnego. Liga Północna sądzi, że to wystarczy, zwłaszcza że jej zdaniem meczety są ośrodkiem antyzachodniej agitacji. Dlatego projekt ustawy przewiduje, by zgoda na budowę meczetu (co najmniej kilometr od najbliższego kościoła) uzależniona była od referendum wśród mieszkańców oraz uzasadniona obecnością dużej społeczności islamskiej. Dokument zakazuje też finansowania budowy meczetów przez Skarb Państwa.
Imamowie powinni stworzyć stowarzyszenie, do którego mogliby należeć tylko ci, którzy godzą się z koncepcją świeckiego państwa. Ze wszystkich minaretów mają zniknąć głośniki, bo zdaniem Ligi muezini modłami zakłócają spokój Włochów. Zakazana ma być działalność handlowa wokół meczetów.
W tym kształcie ustawa nie ma w parlamencie szans, choćby dlatego, że w wielu punktach godzi w konstytucyjnie gwarantowane swobody religijne. Gdy projekt trafi pod obrady parlamentu, można się spodziewać głośnych protestów, również ze strony Kościoła.
Równocześnie jednak przygotowywana reforma federalna odda wielki obszar władzy regionom, gminom i władzom miejskim. Te na północy z pewnością część zapisów projektu antyislamskiej ustawy wprowadzą w życie.