Ten rząd działa!

Silvio Berlusconi po 100 dniach urzędowania cieszy się wśród Włochów rekordową popularnością. Spin doktor lewicy Enrico Letta zaapelował: „Kończmy z antyberlusconizmem, bo inaczej czeka nas katastrofa”

Publikacja: 30.08.2008 01:47

Ten rząd działa!

Foto: AFP

„Newsweek”, co z satysfakcją odnotowały włoskie media, uważa, że „w ciągu 100 dni Berlusconi dokonał rzeczy niemożliwej, a w pewnym stopniu bez precedensu we współczesnej historii Włoch: zapanował nad narodem, którym rządzić nie sposób”.

Co więcej, ten sukces Berlusconi odniósł bez pomocy na ogół niechętnych mu mediów, za to dzięki konkretnym, nierzadko spektakularnym posunięciom. Przekonały one Włochów, że ten rząd działa i wychodzi naprzeciw ich obawom i potrzebom. Wiele podjętych decyzji to sprytne zabiegi socjotechniczne i propagandowe. Równocześnie jednak rząd rozpoczął wielką reformę finansów państwa, która ma aż o 30 proc. zmniejszyć horrendalny dług publiczny. Pierwsze posiedzenie rządu Berlusconi zwołał w Neapolu i przyrzekł, że z ulic miasta i całego regionu znikną zalegające od miesięcy śmieci, a ciągnący się od 14 lat problem zostanie wreszcie rozwiązany. 58 dni później śmieci znikły, a budowa spalarni ruszyła z kopyta.

Wobec rosnących cen paliwa, energii i żywności minister gospodarki i finansów prof. Giulio Tremonti ujął Włochów, wprowadzając tzw. podatek Robin Hooda. Postanowił odebrać bogatym, czyli nafciarzom, bankowcom i ubezpieczycielem, i rozdać biednym. Wszystkie trzy sektory będą płacić o 5 proc. wyższy podatek od zysków. Część tych wpływów do budżetu przeznaczona będzie (już w październiku) na bezpośrednią pomoc biednym. Ponad milion ubogich otrzyma plastikowe karty, na które z budżetu wpłacane będzie co dwa miesiące 80 euro. Kartą będzie można płacić za żywność w supermarketach i energię na poczcie, otrzymując w dodatku 5 – 10-proc. rabat. Dla 2 milionów Włochów pobierających poniżej 500 euro miesięcznej emerytury 80 euro to bardzo dużo. Być może pieniędzy na kartach będzie więcej, bo obsługujący je specjalny fundusz otrzymał status organizacji charytatywnej, więc wpłaty na ten cel będzie można odpisać od podatku. Włoski kolos energetyczny ENI już zadeklarował 200 mln euro.

Rząd Berlusconiego zajął się horrendalną absencją w pracy. We Włoszech pracownik państwowy choruje lub z innych powodów jest nieobecny w pracy przez 20 dni w roku (w sektorze prywatnym absencja wynosi 9,5 dnia). W związku z tym obłożnie chorych zaczęli odwiedzać inspektorzy, przestały być honorowane zwolnienia wystawiane przez prywatnych lekarzy. Poza tym doroczne premie i nagrody zostaną pomniejszone o tyle, ile procentowo w skali roku urzędnik spędził na chorobowym. Przed szczególnie niewydajnymi urzędami pojawiły się nieoznakowane samochody policji skarbowej z kamerą rejestrującą, kiedy pracownicy przychodzą, a kiedy wychodzą z pracy. I oto stał się cud. W sektorze państwowym w lipcu w porównaniu z rokiem ubiegłym absencja spadła aż o 37 proc.! 3,5-milionowa armia pracowników państwowych zdecydowanie ozdrowiała, a Włosi nie posiadają się z radości, że ktoś wreszcie zajął się przysłowiowym tu lenistwem i arogancją administracji. Kolejki w urzędach wyraźnie się skróciły.

Najbezczelniejsi lenie wreszcie zaczęli być zwalniani z wygodnych państwowych posad, jak choćby parlamentarny woźny, który przez dziewięć miesięcy nie stawiał się w pracy, ale pobierał pensję. Podzielił los „obłożnie chorej” nauczycielki, którą inspektorzy odnaleźli na Bahamach. Kolej zwolniła ośmiu pracowników, bo jeden podbijał pozostałym siedmiu karty zegarowe, podczas gdy byli już dawno w domu, ale inkasowali pieniądze za godziny nadliczbowe.

Kijowi towarzyszy marchewka. Zlikwidowano opodatkowanie godzin nadliczbowych i podatek komunalny od pierwszej posiadanej nieruchomości.Nie bez echa przeszło to, że włoski Palikot, minister od uproszczeń prawa Roberto Calderoli w ciągu 100 dni zlikwidował 3500 utrudniających życie paragrafów i przepisów.

Tym wszystkim po części populistycznym pociągnięciom towarzyszy poważna reforma finansów państwa, które „Sole 24 Ore”, włoski odpowiednik „Financial Timesa”, nazwał odważnymi, rozsądnymi i konsekwentnymi. Mają przynieść do 2011 r. aż 36,2 mld euro oszczędności, z czego ponad 31 mld pójdzie na spłatę ogromnego długu publicznego (105 proc. PKB, ponad 1700 mld euro). W tej chwili obsługa tego zadłużenia kosztuje każdego mieszkańca Włoch 2 tys. euro rocznie!

Co nie bez znaczenia, Tremonti nie zwiększa podatków, czyli nie sięga obywatelowi do kieszeni, ale funduje kurację odchudzającą przede wszystkim ministerstwom, które będą musiały się pogodzić z ograniczeniem wydatków o 15 mld euro. Regiony (odpowiednik województw) dostaną mniej o 9 mld euro. Co wzbudza powszechny entuzjazm zazdrosnych Włochów, prezesi spółek z udziałem skarbu państwa będą zarabiać o 25 proc. mniej, a wielu członków rozdętych liczebnie zarządów będzie musiało poszukać sobie nowej pracy. Prokurator zajął się też faraońskimi odprawami wypłacanymi odchodzącym szefom zarządów komisarycznych upadających spółek z udziałem skarbu państwa. Na pierwszy ogień poszli komisarze Alitalii, którzy za utopienie firmy w długach otrzymali w nagrodę miliony euro.

Nie mniej ważna w odczuciu społecznym jest wzbudzająca tyle kontrowersji i protestów nowa polityka bezpieczeństwa wymierzona głównie, choć nie tylko, w nielegalnych imigrantów. Jest ich co najmniej półtora miliona i ogromna, nie do oszacowania szara strefa. Chodzi o tych obywateli Unii, którzy przekroczyli limit trzymiesięcznego pobytu, ale pozostają we Włoszech.

Z ostatnich statystyk wynika, że obcokrajowcy stanowią 7 proc. populacji, ale aż 42 proc. więźniów, przy czym w tej grupie prym wiodą Rumuni, głównie Romowie. Aż 37 proc. wszystkich popełnianych we Włoszech przestępstw jest dziełem obcokrajowców. Co trzecia prostytutka pochodzi z importu, przede wszystkim z Ghany i Rumunii. Na północy rozprowadzaniem narkotyków trudnią się głównie przybysze z Afryki. Przestępczość w 2007 r. wzrosła o 6 proc., ale na północy, gdzie mieszka najwięcej przybyszy – aż o 10 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Okolice licznych obozów cygańskich w miastach i na ich obrzeżach (z samej Rumunii przybyło do Włoch ponad 100 tys. Romów) ulegają natychmiastowej degradacji. Rośnie liczba włamań, napadów i kradzieży.

W wyniku nagłaśniania przez włoskie media przestępstw i mordów dokonywanych przez przybyszy Włosi zaczęli się domagać, by rząd wreszcie coś z tym zrobił. Rząd wydał więc pakiet dekretów bezpieczeństwa. Niektóre wywołały głośne protesty.

Oburzenie Parlamentu Europejskiego wzbudziły plany pobierania odcisków palców od dzieci nomadów (czytaj Romów), z których rząd się wycofał. Zapachniało czystką etniczną, a chodziło o to, żeby te dzieci zidentyfikować i posłać do szkoły (tylko 30 proc. dzieci romskich się uczy), bo zazwyczaj wysyłane są na kradzieże albo żebry. Identyfikacja miała też zapobiec przywożeniu przez Romów do Włoch dzieci „pożyczonych” i kalek wykorzystywanych do żebrania.

Stanęło wreszcie na tym, że rodzicom (włoskim też) wysyłającym dzieci na żebry lub kradzież w razie recydywy odbierane mają być prawa rodzicielskie. Poza tym na podstawie specjalnych uprawnień burmistrzowie w wielu miastach wyjęli żebranie spod prawa, co spotkało się z ostrą krytyką, szczególnie włoskiego episkopatu i zagranicznej prasy. Nie chodziło tu jednak wcale o zakazanie próśb o jałmużnę, ale likwidację zagranicznych gangów, które przejęły żebraczy biznes, wykorzystując w tym celu kaleki i dzieci.

Najbardziej kontrowersyjny punkt dekretu bezpieczeństwa to automatyczne zwiększanie kar o jedną trzecią, jeśli sprawcą przestępstwa jest nielegalny imigrant, co przeczy zasadzie równości wszystkich wobec prawa. Przepis w zamyśle miał spowodować, by nielegalni imigranci przestępcy otrzymywali karę co najmniej dwóch lat więzienia, bo wtedy można ich deportować, a nie trzymać w więzieniu za 2 tys. euro miesięcznie.Pakiet ustaw w tej sprawie w związku z protestami wysłany został do zaopiniowania Komisji Europejskiej. Jak podkreśla minister spraw wewnętrznych Roberto Maroni, chodzi przede wszystkim o pozbycie się nielegalnych imigrantów przestępców. Innym nielegalnym imigrantom rząd stworzy możliwości zalegalizowania pobytu, pod warunkiem że znajdą pracę. Oczywiście nie chodzi o tych, którzy proszą o polityczny azyl.Te pociągnięcia narażają i rząd, i naród na oskarżenia o ksenofobię i rasizm za granicą. Włoski rząd argumentuje (podobnie jak poprzedni gabinet Prodiego), że nielegalna imigracja jest problemem całej Unii, więc liczy na pomoc sąsiadów, choćby rozładowaniu pękających w szwach obozów dla uchodźców (już 30 tysięcy przybyło ich w tym roku drogą morską z Afryki) czy wspólnym rozwiązaniu problemu Romów. Niestety, z Brukseli płyną wyłącznie umoralniające kazania i słowa krytyki.

Na wyspie Lampedusa, gdzie już przypłynęło w tym roku 13 tys. uchodźców, telewizja RAI przeprowadziła sondaż wśród turystów i marynarzy. Pytano, co by zrobili, gdyby na morzu natknęli się na łódkę z uchodźcami z Afryki. Wszyscy jak jeden mąż odpowiadali: „Rzuciłbym im cumę. My, Włosi, też masowo emigrowaliśmy i ktoś nam pomógł”.

Tyle tylko, że przyświecający pomocy szlachetny cel integracji obcych trudno osiągnąć i to mimo ogromnych pieniędzy wydawanych przez Włochy i Unię. Muzułmanie (800 tys.), jak w zeszłym roku w Mediolanie, żądają dla własnych dzieci jednej wielkiej islamskiej szkoły, a jeśli to niemożliwe, to osobnych klas.

Kilka milionów imigrantów stanowi dla Włoch i Włochów coraz większy problem. Dlatego w pełni popierają nawet najbardziej kontrowersyjne środki przedsięwzięte przez rząd Berlusconiego. Przy czym Włosi wcale nie chcą się pozbyć obcych. Chcą się pozbyć przestępców.

„Newsweek”, co z satysfakcją odnotowały włoskie media, uważa, że „w ciągu 100 dni Berlusconi dokonał rzeczy niemożliwej, a w pewnym stopniu bez precedensu we współczesnej historii Włoch: zapanował nad narodem, którym rządzić nie sposób”.

Co więcej, ten sukces Berlusconi odniósł bez pomocy na ogół niechętnych mu mediów, za to dzięki konkretnym, nierzadko spektakularnym posunięciom. Przekonały one Włochów, że ten rząd działa i wychodzi naprzeciw ich obawom i potrzebom. Wiele podjętych decyzji to sprytne zabiegi socjotechniczne i propagandowe. Równocześnie jednak rząd rozpoczął wielką reformę finansów państwa, która ma aż o 30 proc. zmniejszyć horrendalny dług publiczny. Pierwsze posiedzenie rządu Berlusconi zwołał w Neapolu i przyrzekł, że z ulic miasta i całego regionu znikną zalegające od miesięcy śmieci, a ciągnący się od 14 lat problem zostanie wreszcie rozwiązany. 58 dni później śmieci znikły, a budowa spalarni ruszyła z kopyta.

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021