Europosłowie boją się o życie

Parlament Europejski się sypie. Po katastrofie budowlanej europosłowie wracają do Strasburga. Czy na długo?

Aktualizacja: 01.10.2008 08:41 Publikacja: 01.10.2008 04:30

Europosłowie boją się o życie

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Sufit w Strasburgu spadł kilka tygodni temu. Gdyby tony betonu i żelastwa zleciały w czasie sesji, liczba ofiar mogłaby sięgnąć kilkunastu osób, a poszkodowanych byłoby prawie osiemdziesięciu (w tym dziewięciu Polaków). Szczęśliwie sala była pusta, a na czas napraw posłowie przenieśli się do Brukseli. Jednak już w październiku wracają.

Budowlańcy szybko doprowadzili salę do stanu używalności i burmistrz Strasburga znów zaprasza eurodeputowanych. Ci jednak w większości nie chcą tam jechać. – Po ludzku się boję. Ja przecież siedzę na miejscu, na które spadł sufit – mówi „Rz” Jan Olbrycht, eurodeputowany PO. Wie jednak, że do Strasburga znów pojedzie, bo takie są polityczne uzgodnienia między państwami członkowskimi. – W najbliższym czasie ta sytuacja nie ulegnie zmianie – przewiduje. On i prawie 800 innych eurodeputowanych narzekają, że Francja postawiła budynek o wielkich walorach architektonicznych, ale zupełnie niepraktyczny. – Brak miejsca powoduje, że i tak pracujemy głównie w Brukseli, w zapasowej siedzibie Parlamentu – mówi europoseł. Na dodatek podróże do Strasburga są skomplikowane. Nie ma tam bezpośrednich lotów z większości stolic europejskich, co powoduje, że europosłowie podróżują do Frankfurtu, skąd autokarami jeżdżą do Strasburga.

Podatnicy płacą za podróże europosłów do Strasburga 203 mln euro

Listę potencjalnych poszkodowanych sporządził Marek Siwiec z SLD, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, na podstawie zdjęć katastrofy. – Widać, że sprawa jest poważna – mówi „Rz” Siwiec. – Co gorsza ciągle nie wiemy, co było przyczyną awarii. Czy to wada konstrukcyjna, czy inne okoliczności.

Katastrofa budowlana w Strasburgu przypomniała o istnieniu kampanii prowadzonej przez część eurodeputowanych na rzecz jednej siedziby PE w Brukseli. Ich argumenty są przekonujące. Co roku na podróże setek urzędników i przewożenie papierów do Strasburga europejscy podatnicy płacą 203 mln euro. Dodatkowo, jak zauważają przedstawiciele Zielonych, wyczulona na punkcie ekologii UE wysyła tym samym do atmosfery 20 tysięcy ton dwutlenku węgla rocznie.

Te argumenty nie znajdują jednak zrozumienia polityków. Dla Francji Strasburg jest symbolem pojednania z Niemcami, a comiesięczne sesje parlamentarne źródłem przychodów dla stolicy Alzacji. Paryż ma w tej sprawie prawo weta. Unijne traktaty zawierają zapis o 12 sesjach Parlamentu Europejskiego w roku w Strasburgu i ich zmiana wymaga jednomyślnej zgody państw członkowskich. Alexander Alvaro, niemiecki eurodeputowany z partii liberalnej, przekonuje, że Parlament Europejski to jedyny parlament na świecie, który nie ma prawa głosu w sprawie swojej siedziby. Alvaro jest jednym z liderów kampanii nazwanej „Jedna siedziba”.

Znaczące jednak, że tematu nie podejmują rządzący, od których to zależy. Cecila Malmstrom jako eurodeputowana prowadziła akcję zbierania podpisów pod petycją obywatelską wzywającą Unię do likwidacji siedziby w Strasburgu. Gdy została ministrem ds. europejskich w szwedzkim rządzie, już nigdy publicznie nie wróciła do tej sprawy.

Strona Parlamentu Europejskiego

www.europarl.europa.eu

Sufit w Strasburgu spadł kilka tygodni temu. Gdyby tony betonu i żelastwa zleciały w czasie sesji, liczba ofiar mogłaby sięgnąć kilkunastu osób, a poszkodowanych byłoby prawie osiemdziesięciu (w tym dziewięciu Polaków). Szczęśliwie sala była pusta, a na czas napraw posłowie przenieśli się do Brukseli. Jednak już w październiku wracają.

Budowlańcy szybko doprowadzili salę do stanu używalności i burmistrz Strasburga znów zaprasza eurodeputowanych. Ci jednak w większości nie chcą tam jechać. – Po ludzku się boję. Ja przecież siedzę na miejscu, na które spadł sufit – mówi „Rz” Jan Olbrycht, eurodeputowany PO. Wie jednak, że do Strasburga znów pojedzie, bo takie są polityczne uzgodnienia między państwami członkowskimi. – W najbliższym czasie ta sytuacja nie ulegnie zmianie – przewiduje. On i prawie 800 innych eurodeputowanych narzekają, że Francja postawiła budynek o wielkich walorach architektonicznych, ale zupełnie niepraktyczny. – Brak miejsca powoduje, że i tak pracujemy głównie w Brukseli, w zapasowej siedzibie Parlamentu – mówi europoseł. Na dodatek podróże do Strasburga są skomplikowane. Nie ma tam bezpośrednich lotów z większości stolic europejskich, co powoduje, że europosłowie podróżują do Frankfurtu, skąd autokarami jeżdżą do Strasburga.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017