Kuratorium ma kierować kontrowersyjnym muzeum pamięci Niemców wysiedlonych po II wojnie światowej z Polski i innych krajów. Przeciwko tej kandydaturze gwałtownie protestuje Warszawa, co wyraźnie powiedział w poniedziałek kanclerz Angeli Merkel wysłannik premiera Donalda Tuska – Władysław Bartoszewski.
Oprócz swej przewodniczącej BdV zamierza delegować do władz fundacji dwóch jej zastępców: Christiana Knauera oraz Albrechta Schlägera. Obaj pochodzą z Bawarii. Knauer jest członkiem Ziomkostwa Ślązaków, którego szefem jest Rudi Pawelka, założyciel Powiernictwa Pruskiego. Nie ma jednak z powiernictwem nic wspólnego. Kieruje bawarskim oddziałem BdV. Urodził się po wojnie w Monachium w rodzinie Niemców przybyłych do Bawarii z Nysy. Albrecht Schläger jest działaczem Ziomkostwa Niemców Sudeckich oraz posłem do parlamentu Bawarii.
Zdecydowany sprzeciw Polski wywołał oburzenie Związku Wypędzonych. „Szantaż, mieszanie się w wewnętrzne sprawy Niemiec, potwarz” – w taki sposób scharakteryzował BdV stanowisko Polski w specjalnym oświadczeniu. Oczekuje także od rządu, że nie ulegnie „szantażowi Polski”. Dziennik „Süddeutsche Zeitung” wyraził pretensje do Władysława Bartoszewskiego, który porównał panią Steinbach do negującego Holokaust biskupa Williamsona. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” napisał z kolei, że osoba szefowej BdV jest w Polsce symbolem „niemieckiego rewanżyzmu” od czasu, gdy głosowała w Bundestagu przeciwko granicy na Odrze i Nysie.
Ustawa o fundacji przewiduje dla przedstawicieli BdV trzy miejsca w kuratorium. Jednak wszyscy członkowie tego gremium muszą uzyskać akceptację koalicyjnego rządu Angeli Merkel. Steinbach może liczyć na poparcie CDU i CSU, ale przeciw niej jest SPD. – Nie wyrazimy zgody na tę kandydaturę – powiedziała w jednym z programów telewizji Gesine Schwan, kandydatka SPD na prezydenta RFN.
Premier Donald Tusk zapowiedział wczoraj, że Polska nie wycofa swego sprzeciwu wobec udziału Steinbach we władzach placówki. – Są takie sprawy, gdzie nie ma mowy, abyśmy zmienili zdanie – podkreślił.