[b]Rz: Czy zgadza się pan ze stwierdzeniem, że Rosji nie zagraża dziś wybuch społeczny, ale grupy elit, które chcą wykorzystać kryzys do przejęcia władzy?[/b]
Dmitrij Orieszkin: Mogę się zgodzić, że w obecnej sytuacji to elity, a nie społeczeństwo, są źródłem stabilności albo ewentualnych zagrożeń dla systemu. Społeczeństwo jeszcze nie zrozumiało, że przyczyną ekonomicznego wstrząsu jest nie tylko – jak to podkreślają władze – Ameryka i import kryzysu, ale i błędy popełnione przez ludzi, którzy są u władzy. Nie ulega też wątpliwości, że toczy się walka o wpływy między różnymi grupami elit.
[b]Czy chodzi wyłącznie o dostęp do władzy i kasy?[/b]
Nie zgadzam się z tym. W moim przekonaniu to także starcie pewnych strategii, poglądów na to, jaka powinna być Rosja i jak należy walczyć z kryzysem. Są tam przecież ludzie, którzy rozumieją, że Władimir Putin jest częściowo odpowiedzialny za to, co się dzieje z gospodarką, i uważają, że najwyższy czas zastąpić go kimś innym. Powodem walki o wpływy jest nie tylko chęć dobrania się do pieniędzy. Choć rozumiem, że dla pewnych kręgów takie postawienie sprawy jest wygodniejsze. Chcą wmówić społeczeństwu, że pewna grupa ludzi zachłannych, nie- przejmujących się dobrem społeczeństwa ani ewentualnymi kosztami zamętu szuka dojścia do koryta.
[b]Po co? Ku przestrodze?[/b]