W rozmowie z ukraińską redakcją Radia Swoboda patriarcha Filaret oświadczył, że w czasach Związku Radzieckiego wszyscy prawosławni biskupi byli zmuszani do współpracy z Komitetem Bezpieczeństwa Państwowego (KGB). - Jeżeli któryś z biskupów mówi, że nie miał kontaktów z KGB - kłamie. Dokładnie o tym wiem - powiedział. Jak twierdzi, bez zgody sowieckiej bezpieki nie otrzymywało się święceń biskupich i nie mianowano nawet szeregowych duchownych.
Nie ukrywa, że w tamtych czasach również miał kontakty z KGB. - Na początku wymagano, bym ujawniał to co mówią mi ludzie podczas spowiedzi. Odpowiedziałem, że duchowny musi zachować tajemnicę spowiedzi. Wtedy on (red: chodzi o funkcjonariusza KGB) wyciąga pistolet i kładzie na stół. Mówi, że może mnie rozstrzelać. Powiedziałem mu wtedy: możecie mnie rozstrzelać, dla mnie nie ma znaczenia, czy umrę teraz, czy dożyję starości. Tak czy inaczej nie będę tego robił - wspomina Filaret.
Patriarcha Filaret (Denisenko) odszedł z Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej jeszcze w 1992 roku będąc metropolitą kijowskim. Moskiewski Patriarchat nawet nałożył na niego anatemę, którą niedawno zdjął Patriarchat Konstantynopolitański. Był współtwórcą i wieloletnim zwierzchnikiem Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi Patriarchatu Kijowskiego, która 15 grudnia połączyła się z Ukraińskim Autokefalicznym Kościołem Prawosławnym w jedną Prawosławną Cerkiew Ukrainy. Na jej czele staną najbliższy współpracownik Filareta metropolita Epifaniusz. Obecnie w ukraińskich mediach Filaret jest nazywany "honorowym patriarcha Prawosławnej Cerkwi Ukrainy".
Kilka dni temu Narodowe Archiwum Łotwy opublikowało 10612 dokumentów z kartoteki agentów łotewskiego KGB. Na liście współpracowników radzieckich organów bezpieczeństwa znalazł się prawosławny metropolita Rygi Aleksander.