Prawicowa koalicja Silvia Berlusconiego przeforsowała w Izbie Deputowanych tzw. dekrety bezpieczeństwa. Zdaniem prezydenta Giorgio Napolitano, opozycji, watykańskich hierarchów i włoskiego episkopatu mogą one prowadzić do nietolerancji i ksenofobii.
Burza wokół dekretów trwa od miesięcy. Najwięcej emocji budzą regulacje wymierzone w nielegalnych imigrantów, a więc od 600 tys. do miliona osób. Nielegalny pobyt we Włoszech będzie przestępstwem karanym grzywną od 5 do 10 tysięcy euro. Karani będą imigranci na terenie Włoch i próbujący przekroczyć włoską granicę. Złapanych czeka proces w trybie doraźnym i wyrzucenie z kraju.
Mieszkania wynajmowane nielegalnym przybyszom będą konfiskowane. Za obywatelstwo trzeba będzie płacić 200 euro, za pozwolenie na pobyt – 80 euro, przy czym to drugie będzie na punkty, jak prawo jazdy. Po wyczerpaniu limitu wskutek konfliktów z prawem dana osoba będzie je tracić. Maksymalny czas pobytu w ośrodkach dla nielegalnych imigrantów przedłużono z 30 dni do sześciu miesięcy.
[srodtytul]Patrole ochotników[/srodtytul]
W dekretach zezwolono także grupom ochotników na patrolowanie ulic, choć nie będą mieli prawa zatrzymywania ewentualnych przestępców. Obowiązywać będzie też rejestracja wszystkich bezdomnych. Co więcej, burmistrzowie otrzymają prawo wydawania własnych regulacji. Gdy podobne dekrety weszły w życie w ubiegłym roku w kilku miastach na północy Włoch, gdzie władzę sprawuje Liga Północna, zaczęto karać żebraków odbieraniem jałmużny i zabroniono mycia szyb na skrzyżowaniach.