– Chcieliśmy wszystko załatwić zgodnie z prawem, a wyszło coś takiego – mówi „Rz” matka dziewczynki.
Historia Eweliny Błędniak, uczennicy szkoły podstawowej w Cumming w stanie Georgia, to typowy przykład paradoksów amerykańskiego prawa imigracyjnego. Ojciec dziewczynki jest obywatelem USA, matka ma zieloną kartę, ale córka, choć spędziła większość życia w Ameryce, nie kryjąc się przed władzami, została niedawno uznana za nielegalną imigrantkę.
– Ta decyzja była dla nas wielkim zaskoczeniem – mówi Agnieszka, matka Eweliny. 35-letni dziś ojciec dziewczynki Hubert Błędniak jako nastolatek wygrał zieloną kartę w loterii wizowej. Od paru lat jest już pełnoprawnym obywatelem USA, prowadzi w Cumming małą prywatną firmę. Pani Agnieszka pracuje w lokalnej restauracji. Przyczyną problemów Eweliny jest jednak sposób, w jaki pan Błędniak sprowadził do USA swoją żonę i dwuletnią wówczas córkę.
Państwo Błędniakowie wjechali do Ameryki przed dziewięcioma laty przez południową granicę.
– Zrobiliśmy sobie wycieczkę do Meksyku, a stamtąd wjechałam na wizie turystycznej – mówi pani Błędniak. Przyznaje otwarcie, że po upływie ważności wizy pozostała w Ameryce nielegalnie. Takich Polaków jak ona są jednak w USA tysiące – wielu udaje się z czasem zalegalizować pobyt, korzystając z różnych furtek prawnych. Tak też było z Agnieszką.