Pożyczka – do 1000 dolarów – jest udzielana maksymalnie na 90 dni. Nie jest wymagany dowód tożsamości ani zaświadczenie o dochodach. Firma oferująca usługę mówi, że jedynym zabezpieczeniem pożyczki jest ludzka dusza. „Nic nadzwyczajnego w tym nie ma. Ludzie pożyczają sobie pieniądze i mówią: przysięgam na grób matki, że oddam” – przekonywał właściciel biura udzielającego kredytów. W ciągu dwóch miesięcy duszę w zastaw oddało 200 osób. Portal The Baltic Times ostrzega jednak, że odsetki mogą sięgnąć nawet 354 procent w skali roku.
Sprawa pożyczek zbulwersowała Cerkiew prawosławną. – Sama myśl o tym, że dusza człowieka może być przedmiotem zastawu, zakładu czy handlu, jest skrajnie cyniczna i głęboko niemoralna – krytykował proboszcz cerkwi św. Michała Archanioła w Rydze. Duchowni ostrzegają, że za akcją mogą stać sataniści. – Nie sądzę. Nie są oni na tyle aktywni – mówi „Rz” łotewska socjolog Aija Zobena.
Zdaniem ekspertów nikt poza Kościołem nie widzi problemu w kampanii marketingowej. – Niewiele osób przejmuje się ostrzeżeniami duchownych. Na Łotwie sytuacja religijna jest złożona. Ludzie nie są tu zbyt religijni. A dyskusja na temat pożyczek toczy się głównie w środowisku kościelnym – przekonuje Zobena. Jej zdaniem wielkie zainteresowanie wysoko oprocentowanymi pożyczkami wynika ze słabej świadomości Łotyszy w kwestii łatwych do uzyskania kredytów na samochody czy wycieczki.
Sytuacja gospodarcza Łotwy jest obecnie najgorsza w Unii Europejskiej. Bez wsparcia Brukseli i Międzynarodowego Funduszu Walutowego kraj może znaleźć się na skraju bankructwa.