Kim Dzong Il spotkał się z szefem chińskiego państwa i partii Hu Jintao oraz premierem Wen Jiabao. Tak przynajmniej wynika z doniesień zachodnich agencji prasowych i południowokoreańskiej prasy. Ani Phenian, ani Pekin nie potwierdzają bowiem nie tylko programu wizyty, ale nawet tego, że w ogóle ma ona miejsce. Nie ma w tym nic nowego: tak samo było z każdą z trzech wcześniejszych wizyt Drogiego Przywódcy w Chinach. Każda otoczona była ścisłą tajemnicą, a wiadomość, że się odbyła, podawano dopiero po jej zakończeniu.
Jak zwykle Kim Dzong Il, który ponoć boi się latać samolotami, podróżuje pociągiem. W drodze do chińskiej stolicy odwiedził już parę miast w północno-wschodnich Chinach. Podróż jest nieco bardziej jawna niż wcześniejsze. Kim zatrzymuje się w ekskluzywnych hotelach, co sprawia, że mediom jest nieco łatwiej go namierzyć. Fotografowi amerykańskiej agencji AP udało się zrobić dyktatorowi zdjęcie w mieście Dalian, gdy ubrany w swój charakterystyczny uniform przywódca wsiadał do eleganckiej limuzyny.
Chiny to najważniejszy sojusznik KRLD, najszczelniej zamkniętego kraju świata. Od ich wsparcia zależy przetrwanie północnokoreańskiej gospodarki, która przeżywa kolejną w ostatnich latach zapaść. Chińska pomoc to bez wątpienia jeden z najważniejszych tematów rozmów, być może nawet główny powód, dla którego Kim po raz pierwszy od czterech lat postanowił opuścić swój kraj.
Inną ważną sprawą są sześciostronne, stojące od półtora roku w martwym punkcie, negocjacje w sprawie północnokoreańskiego programu nuklearnego. Południowokoreańska agencja prasowa Yonhap podała, że Kim powiedział Hu Jintao, iż jego kraj jest gotów powrócić do stołu rozmów. Tym razem jednak nie będzie to zależeć wyłącznie od Phenianu.
– W przeszłości to zachowanie Korei Północnej miało wpływ na tempo rozmów – powiedział rzecznik Departamentu Stanu USA Philip Crowley, zaznaczając, że tym razem wiele zależy od wyniku śledztwa w sprawie zatopionego w marcu południowokoreańskiego okrętu wojennego. Władze w Seulu podejrzewają, że odpowiedzialny za atak mógł być Phenian, i wykluczają powrót do rozmów do czasu wyjaśnienia sprawy. Przed paroma dniami właśnie na ten temat Hu Jintao rozmawiał w Szanghaju z prezydentem Korei Południowej Li Mjung Bakiem.