Watykański sekretarz ds. stosunków z państwami Dominique Mamberti spotkał się wczoraj z szefem dyplomacji Kuby Bruno Rodriguezem. Niewykluczone, że przyjmie go Raul Castro. Jego wizyta odbywa się w momencie, gdy największe nadzieje na złagodzenie represji wobec opozycji są wiązane właśnie z Kościołem.

To dzięki wstawiennictwu biskupów 12 więźniów politycznych zostało przeniesionych bliżej miejsc zamieszkania. Wolność odzyskał skazany w 2003 r. na 20 lat więzienia Ariel Sigler. Wychudzony, schorowany, na wpół sparaliżowany, zamienił łóżko w szpitalu na szpital w domu w Matanzas. Niegdyś potężny, wysportowany mężczyzna, w więzieniu stracił przez siedem lat prawie 50 kg, waży teraz zaledwie 43 kg. Co i rusz mdleje, cierpi na biegunkę i wymioty.

– Wyglądam jak trup, porównują mnie z więźniami nazistowskich obozów koncentracyjnych – mówił hiszpańskiej gazecie „ABC”. Nie wierzy w gesty dobrej woli władz z okazji wizyty wysłannika Watykanu.

Mamberti jest jednak zadowolony z pierwszych rezultatów dialogu kubańskiego Kościoła z reżimem. Wyraził nadzieję, że jego przyjazd jeszcze ten dialog ożywi. Podczas konferencji prasowej z jego ust nie padło słowo „więzień”. O więźniach nie wspomniał też minister Rodriguez. Nie brak jednak opinii, że reżimowi zależy na złagodzeniu napięć po śmierci (23 lutego) więźnia politycznego Orlanda Zapaty, który prawie trzy miesiące prowadził w celi głodówkę. Hawanie chodzi głównie o poprawę stosunków z UE. Przewodniczącej Wspólnocie Hiszpanii udało się przekonać pozostałe państwa do przeniesienia z czerwca na wrzesień przeglądu polityki wobec Kuby. Głównym argumentem Madrytu były właśnie dobre rezultaty dialogu prowadzonego z reżimem przez kubański Kościół.