Pięciu przywódców na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie zebranych pod wielkim wyświetlanym obrazem Jana Matejki robiło w poniedziałek wrażenie. Prezydent Andrzej Duda mówił o wydarzeniu „prawdziwie epokowym", stanowiącym zwrot w dziejach Rzeczypospolitej Obojga Narodów. – Państwa, które było wspólnym domem wielu narodowości, języków, kultur i wyznań religijnych, ich bezpiecznym schronieniem i ich oazą wolności – podkreślił.

Przysłuchiwali się temu prezydenci Gitanas Naus?da, Egils Levits, Kersti Kaljulaid i Wołodymyr Zełenski, którzy chwilę później pod murami Zamku Królewskiego podpisali wspólną deklarację. – Uważamy, że dla nas wszystkich solidarność narodów, szczególnie przy obecnych zagrożeniach dla naszego wspólnego bezpieczeństwa, jest jednym z kamieni węgielnych pokoju, stabilności, rozwoju, dobrobytu i odporności – czytamy.

Prezydent Polski zaprosił gości do Zamku i zorganizował transmitowaną na żywo dyskusję przywódców. Wspominali o carycy Katarzynie II, która doprowadziła do upadku i rozbiorów I RP, ale też o wyzwaniach współczesności. Wśród tematów była pandemia, ekologia czy też przyszłość Unii Europejskiej, do której Litwa, Łotwa i Estonia wraz z Polską dołączyły 17 lat temu (rocznicę obchodzono 1 maja). Dominował jednak temat bezpieczeństwa i sytuacji krajów, tuż za wschodnią granicą Unii, które o swoją niepodległość wciąż walczą. Wszyscy zebrani w Warszawie przypominali o walczących o wolność i demokrację Białorusinach, ale też o odpierających rosyjską agresję Ukraińcach. Prezydent Wołodymyr Zełenski przypomniał o okupacji Krymu oraz o ukraińskich żołnierzach, którzy niemal codziennie giną w Donbasie. Powtórzył prounijne i pronatowskie aspiracje Kijowa. Z Andrzejem Dudą spotkał się w poniedziałek w cztery oczy, zaprosił w sierpniu na Ukrainę z okazji 30. rocznicy niepodległości kraju, ale też pierwszego szczytu powołanej przez Kijów „platformy krymskiej". Kraje, które do niej dołączą, mają działać na rzecz deokupacji półwyspu. Polski i ukraiński przywódcy zadeklarowali też rozwiązanie „trudnych kwestii historycznych", które w przyszłości, jak zapewniali, mają już nie przekładać się na dwustronne relacje. Na koniec symbolicznie i odruchowo, zapominając o zasadach pandemicznych, podali sobie ręce.

– Dzisiaj współpraca regionalna dla nas ma szczególne znaczenie. Świat zareagował bardzo ostro na ściągnięcie przez Rosję wojsk do naszych granic, ale taka reakcja międzynarodowa to też zasługa Polski i państw bałtyckich. Okazały prawdziwą solidarność – mówi „Rzeczpospolitej" Mychajło Paszkow, analityk ds. międzynarodowych w kijowskim Centrum Razumkowa.

Prof. Šarunas Liekis, historyk i politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie, mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą", że dzisiaj historia zatacza koło. – Kwestie bezpieczeństwa nakazują krajom naszego regionu zacieśniać współpracę geopolityczną – twierdzi. – To zagrożenia ze strony Moskwy sprawiły, że powstała Rzeczpospolita Obojga Narodów.