Według gazety chodzi głównie o Romów, Aszkali i bałkańskich Egipcjan, którzy uciekli z Kosowa do Niemiec w latach 90., kiedy w serbskiej pro- wincji trwała wojna. Większość nie ma prawa pobytu w Niemczech.
W kwietniu Berlin podpisał z władzami Kosowa umowę o ich powrocie do ojczyzny. Minister spraw wewnętrznych Lothar de Maiziere ostrzegł wprawdzie kraje związkowe, w których gestii leży los mieszkających na ich terenie Romów, przed zbyt pochopnymi działaniami, ale według organizacji broniących praw mniejszości większość landów chce się ich jak najszybciej pozbyć. – Sytuacja stała się krytyczna. Kraje związkowe, zainspirowane stanowczą postawą francuskich władz, zaczęły masowo wydalać Romów – ostrzegł Herbert Heuss z Centralnej Rady Sinti i Romów w Heidelbergu. Według niego wydaleni nie otrzymują po powrocie do ojczyzny żadnej pomocy, a ich dzieci, które najczęściej urodziły się w Niemczech, nie mówią ani po serbsku, ani po albańsku. – Po powrocie przestają chodzić do szkoły – twierdzi Heuss.
Rada zaapelowała do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, by powstrzymało odsyłanie Romów do Kosowa. Zaniepokojona jest także Rada Europy. Komisarz praw człowieka Thomas Hammarberg wezwał państwa europejskie do unikania przymusowych wysiedleń Romów do Kosowa. Jego zdaniem są oni tam narażeni na dyskryminację w dziedzinach takich jak oświata, opieka zdrowotna i gospodarka mieszkaniowa.