W Moskwie, pod Kamieniem Sołowieckim tuż obok gmachu FSB na Łubiance (dawnej NKWD i KGB) składano kwiaty i zapalano znicze. Ludzie przynosili zdjęcia zamordowanych. Odczytywano dane ofiar sowieckich: nazwiska, wiek, zawód, datę egzekucji. Niektórzy dodawali informacje o swoich krewnych. Inicjatorem akcji „Przywracanie imion” była organizacja badająca sowieckie zbrodnie Memoriał.
Pomordowanych wspominali m.in. rzecznik praw człowieka Władimir Łukin i przewodniczący prezydenckiej Rady ds. Praw Człowieka i Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Michaił Fiedotow. Kamień Sołowiecki został przywieziony do Moskwy z Wysp Sołowieckich, archipelagu na Morzu Białym, gdzie w latach 20. XX wieku powstał duży kompleks łagrów dla więźniów politycznych w Związku Sowieckim. – Naród rosyjski musi jeszcze przejść długą drogę, by zrozumieć, jak straszne wydarzenia miały miejsce w czasach, gdy rządził Stalin – mówił w piątek Łukin.
Szef Memoriału Arsenij Rogiński w wywiadzie dla radia „Echo Moskwy” przekonywał zaś, że reżim sowiecki musi zostać osądzony, a jego zbrodnie nazwane po imieniu. Sowiecka dysydentka i szefowa Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa w rozmowie z „Rz” ubolewała, że młodzież coraz mniej interesuje się sowieckimi zbrodniami i ich ofiarami. – Młodzi ludzie, którzy biorą udział w akcjach takich jak ta przy Kamieniu Sołowieckim, na ogół pochodzą z rodzin dotkniętych represjami. Pewnie dlatego, że wiedza o zbrodniach sowieckich w Rosji jest słabo rozpowszechniana – mówiła „Rz” Aleksiejewa.
Dzień Pamięci Ofiar Represji Politycznych 30 października obchodzony jest w Rosji od 1991 roku. W 1974 roku dzień ten ustanowili sami więźniowie polityczni. Łączną liczbę ofiar Związku Sowieckiego pisarz i autor „Archipelagu Gułag” Aleksander Sołżenicyn szacował na 60 milionów. Rosyjska prokuratura szacuje ją na 32 miliony.
– W akcji „Przywracanie imion” nie ma głośnych przemówień, apeli czy patriotycznych haseł. Chcieliśmy po prostu oddać hołd mieszkańcom Moskwy, zamordowanym w wyniku czystek politycznych – mówiła Irina Ostrowska z Memoriału. Organizacja napisała list do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa w sprawie szczątków odnalezionych przy Twierdzy Pietropawłowskiej. Może tam się znajdować mogiła junkrów Włodzimierskiej Szkoły Wojskowej, wziętych do niewoli i rozstrzelanych przez żołnierzy Armii Czerwonej. Memoriał tłumaczy, że na prace badawcze nie ma pieniędzy.