Doszło do gwałtownej walki z tureckimi aktywistami. Dziewięciu Turków zostało zastrzelonych. Na Izrael posypały się zaś gromy z całego świata.
„Akcja przyniosła godne pożałowania skutki. Ludzie zginęli. Inni zostali ranni. Mimo to oceniamy ją jako zgodną z prawem międzynarodowym” – napisano w ogłoszonym w niedzielę raporcie izraelskiej Komisji Turkela, która została powołana do wyjaśnienia sprawy. Jacob Turkel to sędzia Sądu Najwyższego. Oprócz niego w skład komisji weszło jeszcze pięciu izraelskich ekspertów oraz dwóch zagranicznych obserwatorów, Irlandczyk i Kanadyjczyk.
Według komisji izraelscy żołnierze, którzy użyli ostrej amunicji przeciwko tureckim aktywistom, działali w obronie własnej. Otworzyli ogień, dopiero gdy zostali zaatakowani nożami, prętami i kijami. Duża część 300-stronicowego raportu została poświęcona również samej izraelskiej blokadzie Strefy Gazy. Izraelscy eksperci uznali, że jest ona „zgodna z prawem”.
– Ta komisja to farsa. Już w momencie, gdy ją powołano, wiadomo było, jaki wyda werdykt. To kuriozum: morderca prowadzi śledztwo w sprawie własnej zbrodni – powiedział „Rz” dr Haider Eid, palestyński aktywista pokojowy ze Strefy Gazy. – Nie ma żadnej wątpliwości, że izraelscy żołnierze otworzyli ogień, jeszcze gdy byli w śmigłowcach. To była masakra dokonana z zimną krwią.
Propalestyńscy aktywiści podkreślają, że Komisja Turkela oparła się przede wszystkim na zeznaniach Izraelczyków i materiałach dostarczonych przez izraelską Marynarkę Wojenną. Niemal nie przesłuchała natomiast świadków reprezentujących drugą stronę. Zaproszenia do stawienia się przed komisją zostały jednak wysłane. Zarówno tureccy, jak i brytyjscy uczestnicy Flotylli Wolności odmówili zeznań.