To reakcja na wybuch terminalu gazowego na półwyspie Synaj. Przyczyny eksplozji są niejasne. Na początku mówiono o możliwości sabotażu. Nie wiadomo też, czy sprawa ma związek z demonstracjami opozycji w Kairze, które Izrael śledzi z dużym niepokojem. Z pragmatycznym reżimem Mubaraka państwo żydowskie utrzymuje bowiem bardzo dobre stosunki. Egipt jest m.in. dostawcą 40 procent gazu do Izraela.

– Musimy zrobić wszystko, by poprawić bezpieczeństwo energetyczne kraju – zapowiedział wczoraj minister infrastruktury Uzi Landau. Podkreślił, że ważna jest jak najszybsza eksploatacja izraelskich złóż Tamar. Według mediów mogłoby to nastąpić już w 2013 roku. Szansą dla Izraela są również odkryte niedawno złoża Leviathan.