José Luis Rodriguez Zapatero, który stoi na czele hiszpańskiego rządu od 2004 roku, ogłosił tę oczekiwaną od paru miesięcy decyzję w sobotę na posiedzeniu Komitetu Federalnego Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE). — Nie będę kandydował w następnych wyborach — oświadczył 50-letni szef rządu. — Doszedłem do wniosku, że lepiej położyć kres niepewności, która może zaszkodzić reformom i tworzeniu miejsc pracy — dodał Zapatero, nazywany przez opozycję „premierem czterech milionów bezrobotnych".
Część socjalistycznych działaczy uważa, że niepotrzebnie się pospieszył. Lepiej byłoby poczekać ich zdaniem do zaplanowanych na 22 maja wyborów samorządowych. Premier tłumaczył jednak, że zrobił to teraz właśnie dlatego, by nie wiązano jego odejścia z wyborczym wynikiem socjalistów. Wszystkie sondaże przepowiadają jego partii druzgocącą porażkę.
Po siedmiu latach rządów Zapatero Hiszpania przeżywa najgorszy kryzys gospodarczy w swej historii. Trudno obciążać premiera winą za sam wybuch kryzysu, który dotknął również inne kraje. Popełnił on jednak błąd, długo zwlekając z przyznaniem, że Hiszpania tonie. Potem musiał zaś podjąć drastyczne środki naprawcze, rezygnując z części programu i wycofując się z obietnic. Obciął pensje urzędnikom, wydłużył wiek emerytalny, uprościł zwalnianie pracowników — to nie zachęci lewicowego elektoratu do głosowania na socjalistów. Po dwóch kadencjach Zapatero Hiszpanii pozostaną więc przede wszystkim kontrowersyjne prawa takie jak ustawa o pamięci historycznej faworyzująca jedną ze stron wojny domowej (republikanów), aborcja na życzenie, małżeństwa homoseksualne, dyskryminująca mężczyzn ustawa o równości płci czy zideologizowane wychowanie obywatelskie w szkołach.
Mimo tej rewolucji obyczajowej, której kibicowała część społeczeństwa, Zapatero jest najgorzej ocenianym premierem po przywróceniu w Hiszpanii demokracji 35 lat temu. 67 proc. obywateli negatywnie ocenia jego rządy, 81 proc. mu nie ufa. Czy zapowiedź jego ustąpienia wystarczy, by socjaliści wygrali wybory?
Trudno będzie im nadrobić piętnastopunktowy dystans dzielący ich dziś od prawicowej Partii Ludowej (PP). Zwłaszcza, że w ich szeregach nie roi się od charyzmatycznych liderów. Na internetowej giełdzie prowadzą wicepremier i szef MSW Alfredo Pérez Rubalcaba i pierwsza kobieta na czele resortu obrony Carme Chacón. Oboje wypromował Zapatero, może od dawna szukał następcy.