W ten sposób – jak ogłosiła organizacja – Palestyńczycy chcą powstrzymać „agresywne działania syjonistycznego reżimu".

Chodzi o kroki odwetowe, jakie Izrael podjął w odpowiedzi na czwartkowy atak na szkolny autobus w kibucu Nahal Oz. Bojownicy Brygad al Kassam – zbrojnego skrzydła Hamasu – trafili w pojazd pociskiem przeciwpancernym. W autobusie, który natychmiast stanął w płomieniach, był tylko jeden uczeń, 16-letni chłopiec, który odniósł bardzo poważne obrażenia.

Pomimo ogłoszenia zawieszenia broni przez Hamas Izrael dokonał odwetowego ataku na Strefę. Na terytorium to posypały się pociski artyleryjskie i bomby. W sumie od czwartku zginęło dziesięciu Palestyńczyków. Oprócz bojowników Brygad al Kassam, którzy byli celem „punktowych uderzeń", śmierć poniosło czterech przypadkowych cywilów. Dwóch mężczyzn i dwie kobiety. 40 osób zostało rannych.

W odpowiedzi na izraelskie terytorium spadło sześć rakiet. Nie wiadomo jednak, czy odpalił je Hamas czy też któraś z mniejszych grup, która nie uznała zawieszenia broni.

Tak intensywnej wymiany ognia na pograniczu Strefy Gazy i Izraela nie było od 2009 roku. – Mamy nadzieję, że sytuacja się szybko uspokoi. Nie zawahamy się jednak podjąć wszelkich koniecznych kroków, zarówno defensywnych, jak i ofensywnych, aby bronić naszej ojczyzny i naszych obywateli – powiedział izraelski premier Beniamin Netanjahu.