Ekshumacji bliskich z miejsca pochówku 34 tys. poległych po obu stronach w wojnie domowej 1936 – 1939 żądało 11 rodzin. Według dziennika „El Pais" kości są tak przemieszane i w tak złym stanie, że nie można spełnić woli rodzin.
Oddalona o 50 km od Madrytu Dolina Poległych zawsze była solą w oku lewicy, bo mauzoleum kazał zbudować Francisco Franco i sam tam spoczął po śmierci w 1975 r. Od zakończenia wojny domowej minęło wprawdzie ponad 70 lat, ale podziały z tamtych czasów odżyły za sprawą ustawy o pamięci historycznej, przeforsowanej przez socjalistyczny rząd w 2007 r. Jej celem była rehabilitacja ofiar po stronie republikańskiej i zrzucenie całej winy za zbrodnie wojny na Franco, hiszpańską prawicę i Kościół katolicki.
Co i rusz słychać żądania usunięcia generała z grobu i rozdzielenia szczątków zabitych od zabójców. Nad tym, co zrobić z tym kontrowersyjnym miejscem, odwiedzanym co roku przez około 400 tys. turystów, ma się zastanowić komisja ekspertów. Rząd, broniąc ustawy o pamięci historycznej, podaje, że pozwoliła ona m.in. zlokalizować 2 tys. masowych grobów republikanów, wypłacić poszkodowanym 25 mln euro odszkodowań, przywrócić 187 tys. emigrantów obywatelstwo i odebrać 570 ulicom, szkołom itp. nazwy kojarzące się z rządami Franco.