Kiedy przed planowaną na tę niedzielę drugą turą wyborów prezydenckich Ollanta Humala wyprzedził w sondażach o włos Keiko Fujimori ,giełda poleciała na łeb na szyję. 48-letni Metys, karmiony od dziecka mieszanką marksizmu i inkaskiego nacjonalizmu, za bardzo kojarzy się ekonomistom z radykalnym socjalizmem Hugo Chaveza, by spokojnie patrzyli, jak staje na czele prawie 30-milionowego, dynamicznie rozwijającego się kraju Ameryki Południowej. Peru miało w 2010 roku 8,7 proc. wzrostu, a w ostatnich dziesięciu latach – dzięki rekordowym cenom metali – ten pierwszy światowy producent srebra, drugi miedzi, piąty złota, rozwijał się w tempie średnio 5 proc. rocznie.
Od Chaveza do Luli
Populistyczne hasła Humali wystraszyły zagranicznych inwestorów. Od kiedy 10 kwietnia wygrał pierwszą turę wyborów, zawiesili realizację nowych projektów na sumę 3 mld dolarów. Jednak z każdym dniem jest on coraz bardziej pragmatyczny. Odciął się od lidera Wenezueli Chaveza, a za wzór obrał byłego prezydenta Brazylii Luiza Inacia Lulę da Silvę, który też budził popłoch wśród ekonomistów, a okazał się bardzo rozsądnym przywódcą.
Humala przestał więc piętnować wolny rynek i straszyć nacjonalizacją kopalń, złagodził swój program i otoczył się ekonomistami. Nie mógł jednak pozbyć się do końca wizerunku lewicowego radykała, nie zrażając wiernego elektoratu: Indian, wieśniaków i biedoty. Cóż takiego się stało, że pod koniec kampanii „czerwony nacjonalista" zyskał też niespodziewane wsparcie limeńskich elit i nagle stał się w ich oczach najlepszym kandydatem na prezydenta?
Literacki noblista Mario Vargas Llosa, który niedawno porównywał głosowanie na Humalę lub Keiko Fujimori do wyboru między rakiem w ostatnim stadium a AIDS, przed drugą turą rzucił na szalę sławę i autorytet, by nie dopuścić do zwycięstwa 36-letniej „córki dyktatora". Czyżby niechęć pisarza do Fujimorich brała się stąd, że Alberto popsuł mu polityczną karierę, pokonując go w wyborach prezydenckich w 1990 roku?
W każdym razie Vargas Llosa stanął na czele frontu pisarzy, filmowców i innych intelektualistów z prawa i z lewa sceny politycznej, który postanowił zagrodzić drogę do władzy „Chince". Przydomek, tak jak elektorat, kandydatka Fuerza 2011 odziedziczyła po ojcu, którego rodzice przybyli do Peru z Japonii.