Pamiętam, jak w 1983 roku gen. Wojciech Jaruzelski wraz ze swoim ówczesnym specjalistą od komunikacji Jerzym Urbanem wymyślili „przegląd kadr i atestację stanowisk pracy”. Ich przeprowadzenie ogłoszono na XIII Plenum KC PZPR. Było to otwarcie kolejnego etapu reformy socjalizmu. Jak dobrze pamiętam, był to etap chyba drugi. Dziś się to nazywa „rekonstrukcją rządu”.
Ten fragment o „atestacji stanowisk pracy” przekopiowałem z jednego z felietonów, który napisałem w 2013 roku. A wtedy przekopiowałem go z felietonu z 2010 roku – jak Donald Tusk dokonywał wcześniejszych „przeglądów kadr”. O ile więcej bym się musiał narobić, jakby ktoś tu zaczął w końcu rządzić dobrze, zamiast udawać. Bo tak mogę sobie kopiować.
A może w ramach rekonstrukcji rządu odwołać samego premiera Donalda Tuska?
Ale ciekawsze jest kryterium, według którego teraz wybrano akurat ministrów Adama Bodnara i Paulinę Hennig-Kloskę. Ponoć Bodnar ma położyć swą głowę na tacy, gdyż „otoczenie premiera” jest bardzo niezadowolone z tempa rozliczeń afer PiS i działań prokuratury. Najbardziej z tego to są niezadowoleni różni internetowi hejterzy. I to tego bożka trzeba przebłagać odpowiednią ofiarą. Ale że to oni stanowią „otoczenie premiera”? To pewna nowość jest. Aczkolwiek kto to wie. Premier coś się zrobił nerwowy ostatnio. Zwłaszcza jak redaktor Jacek Żakowski zasugerował, że lepszą ofiarą mógłby być sam premier.
Czytaj więcej
Po pierwszej turze wyborów prezydenckich premier Donald Tusk zapowiedział rekonstrukcję rządu - R...
Ale może to rzeczywiście jest dobry pomysł na to, by ci, którzy głosowali na Platformę w 2023 roku, a teraz zniechęceni zostali w domu, znowu się gromadnie pofatygowali do urn. Może lepiej na taką ofiarę nadawałaby się minister klimatu i środowiska. Ostatecznie to ofiary różnym bożkom składano zazwyczaj z przedstawicielek płci pięknej. Tylko za co? Ponoć za to, że nie radzi sobie ze zmianami klimatu. Ciekawe, kto sobie poradzi lepiej.