– Jestem dumny z prawodawców, którzy niezmordowanie pracowali nad stworzeniem najostrzejszej ustawy w całych Stanach Zjednoczonych – cieszył się republikański gubernator Robert Bentley, gdy składał podpis pod ustawą.
Od 1 września, gdy nowe prawo wejdzie w życie, policjanci w tym południowym stanie będą mogli zatrzymać osoby podejrzewane o nielegalny pobyt, jeśli nie będą miały przy sobie odpowiednich dokumentów. Podobne przepisy wiele miesięcy wcześniej próbowała wprowadzić Arizona, ale prokurator generalny USA Erick Holder zaskarżył je do sądu.
Alabama idzie zaś dużo dalej. Zgodnie z nowymi przepisami przestępcą stanie się też każdy, kto pomoże nielegalnym imigrantom: np. podwiezie ich samochodem, wynajmie dom czy mieszkanie czy za darmo zapewni dach nad głową. Przestępcami szybko mogą się stać więc m.in. księża prowadzący schroniska dla ubogich. Przedsiębiorcy będą zaś mieli obowiązek sprawdzenia, czy ich pracownicy są w USA nielegalnie. Jeśli tego nie zrobią, również zostaną ukarani. Ustawa nakłada też na szkoły publiczne obowiązek sprawdzenia, czy ich uczniowie przebywają w USA legalnie. Rodzice dzieci urodzonych poza Ameryką będą musieli udokumentować ich status. Ma to pozwolić na ukazanie, ile pieniędzy stan wydaje na kształcenie dzieci nielegalnych imigrantów. Uniwersytety w ogóle nie będą zaś mogły kształcić potomków takich osób.
– To prawo jest sprzeczne z konstytucją, rasistowskie i myślę, że sąd je uchyli – przekonywała dziennikarzy Mary Bauer, dyrektorka Southern Poverty Law Center. Organizacje broniące praw człowieka zaskarżyły już do sądów podobne ustawy w Arizonie, Utah, Indianie i Georgii.
Korespondencja z Waszyngtonu