Ustawa o tzw. testamencie biologicznym reguluje wiele problemów natury prawnej i medycznej dotyczących osób w stanie wegetatywnym, ich rodzin i lekarzy. Dotychczas tę delikatną kwestię otaczała legislacyjna próżnia.
Palącą potrzebę takiej ustawy unaoczniła głośna we Włoszech i na całym świecie sprawa Eluany Englaro. Młoda dziewczyna w wyniku wypadku samochodowego znalazła się w stanie wegetatywnym. Jej ojciec przez dziesięć lat walczył w sądach o prawo do odłączenia sondy, którą córce podawano pożywienie. W końcu, mimo że we Włoszech eutanazja jest zakazana, sąd kasacyjny przychylił się do jego prośby.
Zaważyły zeznania świadków dotyczące czasów, gdy Eluana była zdrowa. Miała im powiedzieć, że nie chciałaby być sztucznie utrzymywana przy życiu, gdyby los skazał ją na nieodwracalną śpiączkę. Zmarła z głodu w lutym 2009 r. pośród głośnych protestów Watykanu, włoskiego episkopatu i wiernych. Jednak z sondaży wynikało, że w tej sprawie ponad 60 proc. Włochów stało po stronie ojca Eluany.
Testament biologiczny nie jest wiążący dla lekarza
Wówczas zastanawiano się, czy sztuczne karmienie i nawadnianie Eluany jest uporczywą terapią czy podstawowym i nieodwołalnym obowiązkiem opieki medycznej. Przegłosowana właśnie w tajnym głosowaniu ustawa (278 za, 205 przeciw) uznaje, że przerywać sztucznego odżywiania pacjentów w stanie wegetatywnym pod żadnym pozorem nie wolno. Przewiduje również możliwość spisania przez każdego testamentu biologicznego, czyli wskazówek, co mają zrobić lekarze, jeśli autor znajdzie się w nieodwracalnej śpiączce. Tyle tylko, że wyrażona w ten sposób wola pacjenta nie jest w żadnym przypadku wiążąca dla lekarza.