Holenderski rząd zdecydował o zablokowaniu ewentualnej decyzji o przyjęciu Bułgarii i Rumunii do strefy Schengen. Oficjalnie argumentuje, że oba kraje muszą wzmóc walkę z korupcją, choć w czerwcu Komisja Europejska pozytywnie oceniła stan ich przygotowań do zniesienia kontroli na granicach wewnętrznych UE. – Technicznie Bułgaria i Rumunia są gotowe do wejścia do strefy Schengen. Politycznie jednak potrzebna jest do tego jednomyślna zgoda wszystkich państw członkowskich – powiedziała Cecilia Malmström, unijna komisarz spraw wewnętrznych, w reakcji na holenderską zapowiedź. – Wspieramy polską prezydencję w jej wysiłkach na rzecz osiągnięcia konsensusu – dodała.
Decyzja unijnych ministrów w tej sprawie ma zapaść w najbliższy czwartek i piątek w Brukseli. Wobec oporów politycznych Holandii, Francji i Niemiec plan polskiej prezydencji przewidywał zniesienie kontroli na granicy powietrznej. I odłożenie decyzji o zniesieniu kontroli na granicy lądowej na później, jak miało to miejsce w przeszłości, gdy do Schengen wchodziły Polska i inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej.
Jak dowiedziała się „Rz", z misją specjalną do Hagi udał się wiceminister spraw wewnętrznych Piotr Stachańczyk, ale nic nie osiągnął. Wyraźnie skręcający w prawo i poddający się antyimigranckim nastrojom rząd w Holandii nie był chętny do dyskutowania jakichkolwiek rozwiązań kompromisowych. Mimo braku porozumienia Polacy nie zamierzają jednak skreślać tego punktu z porządku obrad Rady Ministrów.
– Chcemy doprowadzić do głosowania, aby było wyraźnie widać, kto blokuje rozszerzenie strefy Schengen – mówi „Rz" nieoficjalnie polski dyplomata.
Opór Holandii budzi negatywne reakcje w zainteresowanych krajach. Rumunia zatrzymała na granicy transport tulipanów, powołując się na zagrożenie sanitarne. A bułgarska prasa przypomina, że niechęć holenderskiego ministra ds. integracji, odpowiadającego za sprawę rozszerzenia Schengen, ma podłoże osobiste. Gerd Leers został oszukany przy zakupie dwóch willi nad Morzem Czarnym i próbował odzyskać pieniądze, interweniując u ambasadora bułgarskiego w Holandii. Został za to w styczniu 2010 roku odwołany z funkcji burmistrza Maastricht.